Ponad 200 pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Szczecinie zebrało się pod urzędem miasta. W ten sposób w milczeniu protestowali przeciwko niskim zarobkom.
Ci, którzy przyszli pod magistrat - wzięli w piątek urlopy na żądanie. Domagają się wzrostu wynagrodzeń o 700 złotych brutto. Petycję w tej sprawie skierowaną do prezydenta Szczecina złożyli w sekretariacie urzędu miasta. Jak mówią ich praca nie jest łatwa i chcą być za nią godnie wynagradzani.
- Chodzi o to, żeby miasto przestało uwłaczać kadrze pomocy społecznej, bo jest tragiczna sytuacja i nikt z tym nic nie robi. Nie ma kto pracować, nowi ludzie nie chcą przychodzić za te śmieszne pieniądze. Przyszliśmy walczyć o podwyżkę, żeby godnie żyć. Nie możemy się cofnąć, bo przed czym - mówili manifestujący.
Protestujący to przede wszystkim pracownicy terenowi. Jak mówi Maciej Homis, rzecznik szczecińskiego MOPR, mogą dziś być drobne problemy z obsługą petentów, ale tragedii nie ma.
- We wszystkich ośrodkach i działach pozostali na miejscu kierownicy sekcji, ewentualnie osoby, które są niezbędne do funkcjonowania. Jeżeli klienci będą chcieli dziś załatwić swoje sprawy w ośrodku, będą mogli złożyć wniosek, odebrać swoje decyzje. Kłopot może być ze spotkaniem się z pracownikiem socjalnym - dodał Homis.
Miasto zapewnia, że chce się porozumieć z pracownikami MOPR. Na udzielenie odpowiedzi na petycję prezydent ma 30 dni. W szczecińskim MOPR jest zatrudnionych ponad 400 osób. Protestujący wskazują, że osoby rozpoczynające pracę w ośrodku zarabiają 2 tysiące złotych brutto. To tyle ile wynosi płaca minimalna. Obecnie ponad 20 etatów w MOPR jest nieobsadzonych.
- Chodzi o to, żeby miasto przestało uwłaczać kadrze pomocy społecznej, bo jest tragiczna sytuacja i nikt z tym nic nie robi. Nie ma kto pracować, nowi ludzie nie chcą przychodzić za te śmieszne pieniądze. Przyszliśmy walczyć o podwyżkę, żeby godnie żyć. Nie możemy się cofnąć, bo przed czym - mówili manifestujący.
Protestujący to przede wszystkim pracownicy terenowi. Jak mówi Maciej Homis, rzecznik szczecińskiego MOPR, mogą dziś być drobne problemy z obsługą petentów, ale tragedii nie ma.
- We wszystkich ośrodkach i działach pozostali na miejscu kierownicy sekcji, ewentualnie osoby, które są niezbędne do funkcjonowania. Jeżeli klienci będą chcieli dziś załatwić swoje sprawy w ośrodku, będą mogli złożyć wniosek, odebrać swoje decyzje. Kłopot może być ze spotkaniem się z pracownikiem socjalnym - dodał Homis.
Miasto zapewnia, że chce się porozumieć z pracownikami MOPR. Na udzielenie odpowiedzi na petycję prezydent ma 30 dni. W szczecińskim MOPR jest zatrudnionych ponad 400 osób. Protestujący wskazują, że osoby rozpoczynające pracę w ośrodku zarabiają 2 tysiące złotych brutto. To tyle ile wynosi płaca minimalna. Obecnie ponad 20 etatów w MOPR jest nieobsadzonych.
Ci, którzy przyszli pod magistrat - wzięli w piątek urlopy na żądanie. Domagają się wzrostu wynagrodzeń o 700 złotych.