Śledztwo w sprawie tzw. afery melioracyjnej wchodzi w ostatnią fazę. Prokuratura Krajowa przejęła postępowanie od Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. Zarzuty postawiono dotychczas 12 osobom.
Dotyczą one ''ustawienia" blisko 40 przetargów na kwotę 150 mln złotych. Głównym oskarżonym jest Tomasz P. były dyrektor Zarządu Melioracji, który - według prokuratury - stworzył w jednostce podległej marszałkowi województwa zorganizowaną grupę przestępczą.
- Na wcześniejszym etapie nie zostały zgromadzone bardzo istotne i zasadnicze dokumenty, w tej chwili kończymy fazę gromadzenia tych materiałów - mówi prokurator Aldona Lema, naczelnik Zachodniopomorskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie.
Pieniądze wypłacone wykonawcom robót za fikcyjne prace pochodziły nie tylko z budżetu samorządu województwa i agencji rządowych. W "ustawionych" przetargach wykorzystano środki europejskie z programów operacyjnych. Dlatego jest duże ryzyko,że do unijnej kasy trzeba będzie zwrócić kilkadziesiąt milionów złotych.
- Kiedy sprawę przejął wydział zamiejscowy okazało się, że zasadniczych dokumentów na wcześniejszym etapie nie zabezpieczyła ani Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego - wówczas prowadziła ją delegatura szczecińska - jak również prokurator prowadzący postępowanie wcześniej - zaznaczyła prokurator Aldona Lema.
Obecnie śledztwo prowadzi trzech prokuratorów Prokuratury Krajowej. Nie zajmuje się nim już szczecińska delegatura ABW.
- Na wcześniejszym etapie nie zostały zgromadzone bardzo istotne i zasadnicze dokumenty, w tej chwili kończymy fazę gromadzenia tych materiałów - mówi prokurator Aldona Lema, naczelnik Zachodniopomorskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie.
Pieniądze wypłacone wykonawcom robót za fikcyjne prace pochodziły nie tylko z budżetu samorządu województwa i agencji rządowych. W "ustawionych" przetargach wykorzystano środki europejskie z programów operacyjnych. Dlatego jest duże ryzyko,że do unijnej kasy trzeba będzie zwrócić kilkadziesiąt milionów złotych.
- Kiedy sprawę przejął wydział zamiejscowy okazało się, że zasadniczych dokumentów na wcześniejszym etapie nie zabezpieczyła ani Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego - wówczas prowadziła ją delegatura szczecińska - jak również prokurator prowadzący postępowanie wcześniej - zaznaczyła prokurator Aldona Lema.
Obecnie śledztwo prowadzi trzech prokuratorów Prokuratury Krajowej. Nie zajmuje się nim już szczecińska delegatura ABW.