Sprawa śp. pułkownika Andrzeja Kiszki wróci na wokandę. Sąd Najwyższy skasował wyrok Sądu Apelacyjnego w Lublinie z 1998 roku i nakazał znów rozpatrzyć kwestię rehabilitacji nieżyjącego już weterana.
Na Żołnierzu Wyklętym ciąży wyrok komunistycznego wymiaru sprawiedliwości za zabójstwo działacza PZPR, podtrzymany później przez sędziów z Lublina.
W marcu tego roku Prokurator Generalny we współpracy z Ministerstwem Obrony Narodowej wniósł o kasację wyroku. Andrzej Kiszka zmarł niedługo po tym. Teraz Sąd Najwyższy przychylił się do wniosku Zbigniewa Ziobry. Sprawa trafi na wokandę najprawdopodobniej w lutym przyszłego roku.
Zgodnie z wyrokiem wydanym blisko 20 lat temu, czyn pułkownika Kiszki nie miał związku z działalnością na rzecz niepodległego państwa polskiego, bo nie działał on w zwartej organizacji partyzanckiej. Według MON-u, sprawę rozpatrzono wówczas pobieżnie. Żołnierz działał w ramach organizacji niepodległościowej, jednak na skutek jej stopniowego rozbijania przez SB walkę o niepodległość kontynuował samotnie.
Pułkownik Andrzej Kiszka, pseudonim "Dąb", był nazywany "jednym z najdłużej żyjących, a zarazem najdłużej ukrywających się" Żołnierzy Wyklętych. Po II wojnie światowej walczył w siłach Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Samotnie, przez blisko osiem lat ukrywał się w leśnym bunkrze. Po tym jak został schwytany, trafił do więzienia, w którym spędził 10 lat. Po wyjściu na wolność osiedlił się we wsi Sienno Dolne obok Radowa Małego. Zmarł w czerwcu tego roku. Miał 95 lat.
W marcu tego roku Prokurator Generalny we współpracy z Ministerstwem Obrony Narodowej wniósł o kasację wyroku. Andrzej Kiszka zmarł niedługo po tym. Teraz Sąd Najwyższy przychylił się do wniosku Zbigniewa Ziobry. Sprawa trafi na wokandę najprawdopodobniej w lutym przyszłego roku.
Zgodnie z wyrokiem wydanym blisko 20 lat temu, czyn pułkownika Kiszki nie miał związku z działalnością na rzecz niepodległego państwa polskiego, bo nie działał on w zwartej organizacji partyzanckiej. Według MON-u, sprawę rozpatrzono wówczas pobieżnie. Żołnierz działał w ramach organizacji niepodległościowej, jednak na skutek jej stopniowego rozbijania przez SB walkę o niepodległość kontynuował samotnie.
Pułkownik Andrzej Kiszka, pseudonim "Dąb", był nazywany "jednym z najdłużej żyjących, a zarazem najdłużej ukrywających się" Żołnierzy Wyklętych. Po II wojnie światowej walczył w siłach Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Samotnie, przez blisko osiem lat ukrywał się w leśnym bunkrze. Po tym jak został schwytany, trafił do więzienia, w którym spędził 10 lat. Po wyjściu na wolność osiedlił się we wsi Sienno Dolne obok Radowa Małego. Zmarł w czerwcu tego roku. Miał 95 lat.