Miasto nie ponosi winy za straty przedsiębiorców z ulicy Jagiellońskiej w Szczecinie, które powstały podczas jej remontu i nie wypłaci odszkodowań - tak na oficjalne pismo odpowiedzieli urzędnicy.
Jak mówi Marek Kubiak, właściciel restauracji mimo, że ulica została otwarta pół roku temu nadal ich obroty nie wróciły do poziomu sprzed remontu. Potrzeba na to jeszcze około roku.
- Urząd Miasta nam nie odpisał, natomiast odpisała nam spółka ZDiTM, która napisała, że nie ponoszą odpowiedzialności za nasze straty i skierowali nas do wykonawcy. Nasze straty to kilkanaście tysięcy złotych każdego miesiąca, kiedy odbywał się remont - wylicza Kubiak.
W odpowiedzi otrzymanej od Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego zaznaczono, że miasto nie ponosi winy za straty, jakie ponieśli przedsiębiorcy. Mogą się oni ubiegać jednak o odszkodowanie od wykonawcy inwestycji, za dwa miesiące, o które remont był przedłużony.
Dariusz Sadowski rzecznik prasowy Urzędu Miasta tłumaczy, że tak są skonstruowane umowy z wykonawcami.
- Cała procedura wyboru wykonawcy jest oparta m.in. na tym, że trzeba przedstawić gwarancje bankowe, polisę, więc to są zapisy zgodne z umową już na etapie początkowym. Te dokumenty są wymagane po to, żeby zabezpieczyć się na tego rodzaju sytuacje - wyjaśnia Sadowski.
Przedsiębiorcy z Jagiellońskiej w najbliższym czasie po raz kolejny złożą takie pismo do urzędu. Przebudowa ulicy zakończyła się w listopadzie ubiegłego roku. Remont kosztował sześć milionów złotych.
Jak mówi Marek Kubiak, właściciel restauracji mimo, że ulica została otwarta pół roku temu nadal ich obroty nie wróciły do poziomu sprzed remontu. Potrzeba na to jeszcze około roku.
Dodaj komentarz 3 komentarze
Miasto "nie ponosi winy za straty przedsiębiorców z ulicy Jagiellońskiej w Szczecinie", ale za to ponosi winę za straty kierowców, spowodowane przez zabranie jednego kierunku ruchu na tej ulicy, zaprojektowanie absurdalnych - prostopadłych miejsc do parkowania, fontanny z przystankiem autobusowym, który blokuje ulicę i oczywiście ścieżkę rowerową pod prąd itp.
Niestety, ale swoje żale można wyrazić tylko przy urnie wyborczej.
Czyli jeśli ja znajdę zbira i zapłacę mu za obicie komuś twarzy to odpowiedzialności żadnej nie poniosę? Bo z argumentacji miasta wynika, że nie powinienem. Jeśli miasto podejmuje decyzję o przebudowie ulicy ze wszystkimi tego konsekwencjami (brak dojazdu, hałas, brud) i płaci komuś za wykonanie tych prac to niby wykonawca za to wszystko odpowiada? Czy może jednak miasto, bez którego zlecenia nic by się nie wydarzyło?
Granda na całego. Stroną dla przedsiębiorców jest miasto.