Radio SzczecinRadio Szczecin » Region
reklama
Zobacz
autopromocja
Zobacz
reklama
Zobacz
reklama
Zobacz

Z palącej się wioski uciekła z dzieckiem na rękach przed bestialsko mordującymi Ukraińcami - opowiada ks. Kazimierz Łukjaniuk z Nowogardu. Fot. Kamil Nieradka [Radio Szczecin]
Z palącej się wioski uciekła z dzieckiem na rękach przed bestialsko mordującymi Ukraińcami - opowiada ks. Kazimierz Łukjaniuk z Nowogardu. Fot. Kamil Nieradka [Radio Szczecin]
Akt urodzenia Heleny Łukjaniuk z d. Genibor Fot. Kamil Nieradka [Radio Szczecin]
Akt urodzenia Heleny Łukjaniuk z d. Genibor Fot. Kamil Nieradka [Radio Szczecin]
- Tam właśnie uprawiała ogródek i jej irysy zachowały się po dzień dzisiejszy. Do dzisiaj, w głębokim lesie, pięknie kwitną - powiedział ksiądz Łukjaniuk. Fot. archiwum prywatne
- Tam właśnie uprawiała ogródek i jej irysy zachowały się po dzień dzisiejszy. Do dzisiaj, w głębokim lesie, pięknie kwitną - powiedział ksiądz Łukjaniuk. Fot. archiwum prywatne
Helena Łukjaniuk z d. Genibor. Fot. archiwum prywatne
Helena Łukjaniuk z d. Genibor. Fot. archiwum prywatne
Plan b. wsi Pendyki. Fot. Kamil Nieradka [Radio Szczecin]
Plan b. wsi Pendyki. Fot. Kamil Nieradka [Radio Szczecin]
Historia bohaterki filmu "Wołyń" przypomina historię mojej matki. Z palącej się wioski uciekła z dzieckiem na rękach przed bestialsko mordującymi Ukraińcami - opowiada ks. Kazimierz Łukjaniuk z Nowogardu.
W środę mija dokładnie 75 lat od tzw. Krwawej Niedzieli na Wołyniu. 11 lipca 1943 roku ukraińscy nacjonaliści zaatakowali Polaków w 99 miejscowościach. Ginęły całe rodziny, a także duchowni. Ginęli wszyscy, w których żyłach płynęła polska krew.

Rzeź trwała od początku roku. 30 marca rankiem banderowcy najechali wieś Pendyki. Mąż 27-letniej Heleny przebywał w niemieckim obozie, ona była w domu z synem, matką i bratem. Syna owinęła w pierzynę i rozpoczęła ucieczkę w stronę lasu.

- Przedarli się przez kordon, który strzelał w ich stronę. Mamie i kilkunastu innym osobom udało się dotrzeć do lasu - opowiada ks. Kazimierz Łukjaniuk.

Po paru dniach kilku z ocalonych wróciło do spalonej wsi w celu poszukiwania jedzenia i odzieży. Przynieśli historie o rzezi.

- Matka mamy i brat zostali zamordowani na polu. Obok nich leżał krzyż, zakrwawiony i potrzaskany. Tym krzyżem byli dobijani - dodaje ks. Łukjaniuk.

Po nocnych wędrówkach przez lasy, grupa ocalałych trafiła do niemieckiej niewoli. Pani Helenie udało się przeżyć i z mężem, już po wojnie, osiedliła się na Pomorzu Zachodnim. Dziś w miejscu wsi Pendyki rośnie las, nie ma nawet tabliczki z opisem. Jest jednak pewien symboliczny ślad.

- Tam właśnie uprawiała ogródek i jej irysy zachowały się po dzień dzisiejszy. Do dzisiaj, w głębokim lesie, pięknie kwitną - powiedział ksiądz Łukjaniuk.

W wyniku ludobójczych działań ukraińskich nacjonalistów zginęło co najmniej 100 tysięcy Polaków.
Relacja Kamila Nieradki

Najnowsze Szczecin Region Polska i świat Sport Kultura Biznes

12345
12345
Autopromocja
Zobacz

radioszczecin.tv

Najnowsze podcasty