Radio SzczecinRadio Szczecin » Region
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz

Fot. pixabay.com/pl/3139641/
Fot. pixabay.com/pl/3139641/
W całym kraju trwają kontrole w zakładach mięsnych i ubojniach. To po aferze, o której poinformowali reporterzy "Superwizjera" TVN. Mięso z chorych i padłych krów trafiało do obrotu.
- W naszym regionie, w niektórych zakładach kontrole już przeprowadzono, między innymi w Agrofirmie Witkowo - mówi główny agronom, Adam Ilnicki. - Była kontrola w przetwórni, ale u nas pracuje wszystko normalnie z wielką świadomością i odpowiedzialnością. Nie ma tu naruszenia jakichkolwiek norm etycznych czy produkcyjnych.

Ilnicki dodaje, że osoby odpowiedzialne za taki proceder powinny zostać dobitnie ukarane. - Myślę, że i ministerstwo i weterynaria powinni wyciągnąć z tego jakieś wnioski. Osoby, które doprowadziły do takiego stanu, nigdy nie powinny zajmować się nadzorem czy prowadzić jakąkolwiek ubojnie. To jest karygodne.

Główny agronom Agrofirmy Witkowo przyznaje, że ten proceder nie tylko zaszkodzi eksportowi mięsa, ale też może spowodować, że Polacy przestaną kupować krajową wołowinę. - Cała Europa, tam gdzie eksportujemy, na pewno to się odbije zmniejszonym eksportem na rynki światowe, a przede wszystkim rynki unijne. Nasi konsumenci również zadadzą sobie pytanie czy warto konsumować tą wołowinę, jeśli jest w tym wszystkim tyle nieuczciwości - powiedział Ilnicki.

Zepsuta wołowina z naszego kraju trafiła między innymi do Francji, Słowacji czy Finlandii. Diddier Guillaume - szef francuskiego resortu rolnictwa - powiedział, że importowane z Polski zepsute mięso trafiło do dziewięciu zakładów przetwórczych we Francji. Wyjaśnił, że chodzi o siedemset dziewięćdziesiąt pięć kilogramów. Jego zdaniem, jest to oszustwo gospodarcze i sanitarne. Podkreślił, że służby sanitarne Ministerstwa Rolnictwa są skrupulatne i sprawne, i to one skontrolowały dziewięć zakładów.

Służby weterynaryjne w Polsce oświadczyły, że rzeźnia, z której pochodziło mięso, została zamknięta. Z nielegalnego uboju w Polsce za granicę trafiło 2,7 tony zepsutego mięsa.

Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas uspokaja, że mięso w sklepach jest bezpieczne dla konsumentów. - Nie mamy w tej chwili żadnego stanu zagrożenia. Mam nadzieję, że on się nigdy nie pojawi. Bardzo precyzyjnie badamy mikrobiologicznie to, co się w tej chwili znajduje w handlu, ale, tak jak powiedziałem, nie ma absolutnie żadnego trendu wzrostowego jeżeli chodzi o problemy związane z zatruciami i zakażeniami pokarmowymi, tak że jesteśmy bezpiecznym krajem - podkreśla.

Mięso z ubojni spod Ostrowi Mazowieckiej trafiało do dwóch podmiotów w województwach mazowieckim i małopolskim, a później było dystrybuowane do kolejnych punktów. Jak mówił Główny Lekarz Weterynarii, trafiło do „więcej niż 20 punktów w kraju”. Z 9 i pół tony mięsa z nielegalnego uboju ponad 2 i pół tony trafiło za granicę, do 10 państw.

Główny Inspektor Sanitarny zaznaczył też, że sami producenci wycofali te produkty, które "mogły być zagrożone".
- W naszym regionie, w niektórych zakładach kontrole już przeprowadzono, między innymi w Agrofirmie Witkowo - mówi główny agronom, Adam Ilnicki.
Ilnicki dodaje, że osoby odpowiedzialne za taki proceder powinny zostać dobitnie ukarane.
Główny agronom Agrofirmy Witkowo przyznaje, że ten proceder nie tylko zaszkodzi eksportowi mięsa, ale też może spowodować, że Polacy przestaną kupować krajową wołowinę.
Relacja Marka Brzezińskiego (IAR).

Najnowsze Szczecin Region Polska i świat Sport Kultura Biznes

  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz

radioszczecin.tv

Najnowsze podcasty