Wydobyli torpedę bez naszej wiedzy - mówią przedstawiciele Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej i Wojewódzki Urząd Zabytków w Szczecinie. Chodzi o znalezisko Szczecińskiej Grupy Eksploracji Podwodnej Gryf.
17 października członkowie grupy wydobyli torpedę lotniczą F5B z jeziora Miedwie. Trafiła do Muzeum Obrony Wybrzeża Fort Gerharda w Świnoujściu.
Jednostki, które powinny nadzorować prace - jak twierdzą - nie miały jednak pojęcia o wydobyciu pocisku ani o tym, gdzie trafiła torpeda. O wszystkim dowiedzieliśmy się z Facebooka - mówi Paulina Kubacka z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków.
- Powinni byli nas zawiadomić przed wydobyciem, a nie: po wydobyciu. Jeśli chodzi zaś o dokonanie oględzin i stwierdzenie, czy rzecz jest zabytkiem, to czekamy na informację od starosty powiatowego - podkreśliła Paulina Kubacka.
Wody Polskie wydały pozwolenie na badania jeziora Miedwie - mówi Michał Kaczmarek z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Szczecinie.
- To oznacza, że ta grupa miała prawo nurkować, pływać, badać dno jeziora Miedwie, ale nie miała prawa dokonywać jakichkolwiek ingerencji w strukturę dna; niczego wydobywać, naruszać... - zaznaczył Michał Kaczmarek.
Jacek Kowalewski ze Szczecińskiej Grupy Eksploracji Gryf mówi, że sprawa ma "podwójne dno".
- Nie pozwolilibyśmy sobie na złamanie prawa przy tak wysokich sankcjach karnych. Naze stanowisko jest takie, że czekamy na stanowisko prokuratora i wypowiedzenie się przez organy śigania na ten temat. Ze swojej strony dopełniliśmy wszystkich formalności - zapewniał Jacek Kowalewski.
Z dokumentacji konserwatora zabytków wynika, że jedyną opinią na temat wydobycia była opinia sapera. Ten wydał ją na podstawie zdjęć i materiału wideo.
Teraz sprawą wydobytej torpedy z jeziora Miedwie zajmie się prokuratura.
Jednostki, które powinny nadzorować prace - jak twierdzą - nie miały jednak pojęcia o wydobyciu pocisku ani o tym, gdzie trafiła torpeda. O wszystkim dowiedzieliśmy się z Facebooka - mówi Paulina Kubacka z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków.
- Powinni byli nas zawiadomić przed wydobyciem, a nie: po wydobyciu. Jeśli chodzi zaś o dokonanie oględzin i stwierdzenie, czy rzecz jest zabytkiem, to czekamy na informację od starosty powiatowego - podkreśliła Paulina Kubacka.
Wody Polskie wydały pozwolenie na badania jeziora Miedwie - mówi Michał Kaczmarek z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Szczecinie.
- To oznacza, że ta grupa miała prawo nurkować, pływać, badać dno jeziora Miedwie, ale nie miała prawa dokonywać jakichkolwiek ingerencji w strukturę dna; niczego wydobywać, naruszać... - zaznaczył Michał Kaczmarek.
Jacek Kowalewski ze Szczecińskiej Grupy Eksploracji Gryf mówi, że sprawa ma "podwójne dno".
- Nie pozwolilibyśmy sobie na złamanie prawa przy tak wysokich sankcjach karnych. Naze stanowisko jest takie, że czekamy na stanowisko prokuratora i wypowiedzenie się przez organy śigania na ten temat. Ze swojej strony dopełniliśmy wszystkich formalności - zapewniał Jacek Kowalewski.
Z dokumentacji konserwatora zabytków wynika, że jedyną opinią na temat wydobycia była opinia sapera. Ten wydał ją na podstawie zdjęć i materiału wideo.
Teraz sprawą wydobytej torpedy z jeziora Miedwie zajmie się prokuratura.
- Powinni byli nas zawiadomić przed wydobyciem, a nie: po wydobyciu. Jeśli chodzi zaś o dokonanie oględzin i stwierdzenie, czy rzecz jest zabytkiem, to czekamy na informację od starosty powiatowego - podkreśliła Paulina Kubacka.
- To oznacza, że ta grupa miała prawo nurkować, pływać, badać dno jeziora Miedwie, ale nie miała prawa dokonywać jakichkolwiek ingerencji w strukturę dna; niczego wydobywać, naruszać... - zaznaczył Michał Kaczmarek.