W szpitalach zakaźnych z dnia na dzień przybywa pacjentów, zaczyna natomiast brakować w nich lekarzy.
Profesor Miłosz Parczewski, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, mówił w audycji "Radio Szczecin na Wieczór", że żadna ustawa nie wyeliminuje lęku wśród lekarzy.
- Powoływać my się możemy na różne klauzule, również "dobrego Samarytanina", ale my pracujemy z lękiem. Staramy się naszym lekarzom pomagać i ten lęk się zmniejsza, jeśli jest taki człowiek zabezpieczony - przekonywał Parczewski.
Zbyt małe zaangażowanie zarzucał lekarzom, na antenie radiowej Jedynki, wicepremier Jacek Sasin. Doktor Magda Wiśniewska, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie, mówiła, że słowa polityka nie spodobały się środowisku medycznemu.
- Te słowa bardzo źle odebrali również ratownicy, pielęgniarki. My w tej chwili jesteśmy naprawdę na pierwszej linii frontu. Wszyscy chyba musimy przyznać, że sytuacja jest bardzo gorąca i podbramkowa - przekonywała Wiśniewska.
Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki zapowiedział, że prawdopodobnie w piątek odbędzie się dodatkowe posiedzenie Sejmu w sprawie ustawy dotyczącej służby zdrowia.
- Staramy się naszym lekarzom pomagać i ten lęk się zmniejsza, jeśli jest taki człowiek zabezpieczony - przekonywał Parczewski.
Dodaj komentarz 3 komentarze
TRZEBA MIEĆ JAJA LEKARZU !!!!
A NIE ODSYŁAĆ TYLKO
TO PRIV GaBINET ! tnx
był czas, by przyuczyć, przeszkolić i przygotować ludzi oraz środki na jesienny atak koronawirusa, ale PiS wolał się zajmować zwalczaniem LGBT, promowaniem bonu turystycznego oraz walką pomiędzy koalicjantami o miejsce przy korycie!
A teraz problem - jak nauczyć medyków?
Skoro nie wykorzystano czasu, to niech się uczą w boju! Na pacjentach!
Może niektórzy pacjenci nie przeżyją, ale PRZECIEŻ LEKARZ MUSI GDZIEŚ ZDOBYĆ DOŚWIADCZENIE.
Skoro nie może pod okiem doświadczonego nadzorcy, to musi się uczyć sam.
A to wymaga PRAKTYKOWANIA. I uczenia się na błędach.
Spawacz też na początku psuje materiał robiąc złe spawy.
Wydaje mi się, że prawie każdy z nas jest teraz na "pierwszej linii frontu": np. nauczyciel - kiedy nie wie czy w klasie są czy też nie ma uczniów chorujących bezobjawowo, sprzedawca w sklepie itp. Dotyczy to każdego kto ma kontakt z ludźmi. Ale to paranoja, że przychodnie zamykają się na chorych, bo się boją. W sumie dobrze, że sklepy funkcjonują, bo sprzedawca miałby problem w przypadku zakażenia doszukać się kto go zaraził. Sądzę, że jego strach i obawy nie są mniejsze od lęku medyków.