Urwane lusterko, pobita szyba czy zdewastowany przystanek - to tylko kilka przejawów agresji pasażerów szczecińskiej komunikacji miejskiej.
Pracownicy Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego podkreślają, że akty wandalizmu to smutna codzienność. Wybuchy złości regularnie kończą się stratami, za które Miasto musi słono płacić.
- Nie wszyscy kwestie sporne chcą załatwiać ugodowo - tłumaczy motorniczy Bartosz Grzegolec, prowadzący bloga "Uwaga tramwaj". - Dwa razy miałem wybicie szyby na wagonie. Musiałem niestety przedwcześnie zjechać na zajezdnię. Oczywiście był raport, centrala ZDiTM przyjechała. Niestety, sprawców nie udało się złapać.
Usterki naprawiane są, w miarę możliwości, na bieżąco - dodaje Hanna Pieczyńska, rzeczniczka prasowa ZDiTM.
- Niestety, to jest chleb powszedni, nie tylko w komunikacji miejskiej, ale jeżeli chodzi o tabor, ale także na przystankach. Każdego dnia dochodzi do aktów wandalizmu. Mieszkańcy naszego miasta, często wyładowują swoją złość i frustrację na różnych urządzeniach, między innymi na biletomatach, przystankach, wiatach czy ławeczkach - wymienia Pieczyńska.
Tylko na remont wiat przystankowych miasto wydaje rocznie 150 tysięcy złotych. Większości wandali nie udaje się schwytać na gorącym uczynku.
- Nie wszyscy kwestie sporne chcą załatwiać ugodowo - tłumaczy motorniczy Bartosz Grzegolec, prowadzący bloga "Uwaga tramwaj". - Dwa razy miałem wybicie szyby na wagonie. Musiałem niestety przedwcześnie zjechać na zajezdnię. Oczywiście był raport, centrala ZDiTM przyjechała. Niestety, sprawców nie udało się złapać.
Usterki naprawiane są, w miarę możliwości, na bieżąco - dodaje Hanna Pieczyńska, rzeczniczka prasowa ZDiTM.
- Niestety, to jest chleb powszedni, nie tylko w komunikacji miejskiej, ale jeżeli chodzi o tabor, ale także na przystankach. Każdego dnia dochodzi do aktów wandalizmu. Mieszkańcy naszego miasta, często wyładowują swoją złość i frustrację na różnych urządzeniach, między innymi na biletomatach, przystankach, wiatach czy ławeczkach - wymienia Pieczyńska.
Tylko na remont wiat przystankowych miasto wydaje rocznie 150 tysięcy złotych. Większości wandali nie udaje się schwytać na gorącym uczynku.
- Nie wszyscy kwestie sporne chcą załatwiać ugodowo - tłumaczy motorniczy Bartosz Grzegolec, prowadzący bloga "Uwaga tramwaj".