Marsz Wagnerowców na Moskwę mógł być jednym z powodów prawdopodobnego zamachu na ich przywódców - uważają goście wieczornej audycji "Radio Szczecin na Wieczór".
Historyk, prof. Bogdan Musiał przypomina, że w wypadku zginął nie tylko Jewgienij Prigożyn. - Prigożyn był bardziej menadżerem, ale dowódcą był Utkin. Tak naprawdę on był istotny, bo jeżeliby zginął tylko sam Prigożyn, byłby problem z Utkinem, bo wtedy dowództwo by istniało, a w ten sposób praktycznie cała grupa została pozbawiona głowy, tej wojskowej i menadżerskiej - mówi prof. Musiał.
Według źródeł brytyjskich, za katastrofą samolotu stoją rosyjskie służby bezpieczeństwa.
W Rosji nie milkną dyskusje na temat śmierci szefa najemniczej Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna. Zdaniem niezależnych mediów, zidentyfikować z całą pewnością zwłoki biznesmena-terrorysty pozwoli tylko ekspertyza DNA. Niektórzy komentatorzy nie wykluczają natomiast, że śmierć Prigożyna to mistyfikacja zorganizowana po to, aby mógł on uniknąć zemsty Kremla.
Wokół śmierci Jewgienija Prigożyna i jego zastępcy Dmitrija Utkina trwa dyskusja dotycząca okoliczności katastrofy lotniczej. Większość analityków i komentatorów uważa, że samolot, którym lecieli, runął na ziemię w wyniku zamachu. Jedni są zdania, że maszynę zestrzelono, inni - że na pokładzie podłożono ładunki wybuchowe. Jednak wszyscy są zgodni, że zrobiono to na rozkaz poszukiwanego listem gończym za zbrodnie wojenne Władimira Putina. Podobną opinię przedstawił przetrzymywany w rosyjskim łagrze lider opozycji Aleksiej Nawalny. Nazwał on katastrofę lotniczą "zamachem terrorystycznym" i obarczył odpowiedzialnością dyktatora Władimira Putina. Opozycjonista ostrzegł, że "z takich ingredientów przygotowuje się potrawę o nazwie wojna domowa".
Śmierć szefa Wagnerowców miała wystraszyć rosyjskie elity nielojalne wobec Kremla - uważa z kolei rosyjska politolog niezależna Jekateryna Szulman.
Rosyjscy opozycjoniści przypominają, że poszukiwany listem gończym za zbrodnie wojenne Władimir Putin już w przeszłości, w podobny sposób, eliminował osoby, które wystąpiły przeciwko niemu. W ocenie rosyjskiej politolog niezależnej Jekateryny Szulman, śmierć Wagnerowców była spektakularną operacją, która miała wystraszyć rosyjskie elity.
- Tak po prostu wygnać buntownika do dalekiej Afryki, albo wszcząć postępowanie karne w sprawie gospodarczej nie było wystarczające. Kara musiała być na tyle surowa, żeby napędzić strachu wszystkim, którzy pozostali przy życiu - oświadczyła w telewizji Deszcz rosyjska politolog.