Śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej trwa i do jego zakończenia Komitet Śledczy potrzebuje szczątków samolotu Tu-154M - mówił podczas dorocznej konferencji prasowej prezydent Rosji, Władimir Putin.
Prezydent zaapelował przy tym, by nie wykorzystywać katastrofy na lotnisku Siewiernyj pod Smoleńskiem do eskalowania napięć w stosunkach Polska-Rosja. Podkreślił też, że osobiście zapoznał się ze stenogramami rozmów zarejestrowanych w kabinie pilotów.
- Czytałem stenogramy, jak osoba, która weszła do kabiny, już nie pamiętam nazwiska, żąda lądowania. Pilot odpowiada, że "nie można lądować". Na co ta osoba odpowiada: ja nie mogę tego przekazać, zameldować górze, rób co chcesz, ląduj. Posłuchajcie, tam wszystko jest jasne. Po co spekulować - mówił Putin.
Władimir Putin nie odpowiedział na pytanie, kiedy śledztwo się zakończy. Tymczasem Maciej Lasek, były szef Państwowej Komisji Badań Wypadków Lotniczych, zaprzecza słowom prezydenta Rosji. Jak powiedział w rozmowie z TVN24, takie frazy, które cytował Putin, w kabinie tupolewa nie padły.
Do katastrofy prezydenckiego samolotu doszło 10 kwietnia 2010 roku. Zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński.
- Czytałem stenogramy, jak osoba, która weszła do kabiny, już nie pamiętam nazwiska, żąda lądowania. Pilot odpowiada, że "nie można lądować". Na co ta osoba odpowiada: ja nie mogę tego przekazać, zameldować górze, rób co chcesz, ląduj. Posłuchajcie, tam wszystko jest jasne. Po co spekulować - mówił Putin.
Władimir Putin nie odpowiedział na pytanie, kiedy śledztwo się zakończy. Tymczasem Maciej Lasek, były szef Państwowej Komisji Badań Wypadków Lotniczych, zaprzecza słowom prezydenta Rosji. Jak powiedział w rozmowie z TVN24, takie frazy, które cytował Putin, w kabinie tupolewa nie padły.
Do katastrofy prezydenckiego samolotu doszło 10 kwietnia 2010 roku. Zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński.