Komentatorzy i media na Białorusi z mieszanymi uczuciami przyjmują objęcie rządów przez nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jedni mają nadzieję, że za kadencji Donalda Trumpa dojdzie do poprawy relacji między Mińskiem i Waszyngtonem. Inni obawiają się, że nowy amerykański prezydent nawiąże dobre relacje z Rosją, co odbije się negatywnie na suwerenności Białorusi.
Autor publikacji pisze, że Łukaszenka, jako populista, najwyraźniej przeczuwał, że u Amerykanów wzrośnie popyt na populizm. "Być może białoruski lider widzi w Donaldzie Trumpie bratnią duszę i uważa, że za jego rządów Mińskowi będzie łatwiej dogadywać się z Waszyngtonem w sprawie poprawy stosunków" - piszą "Nawiny".
Gazeta cytuje komentatora Andreja Fiodaraua, który obawia się "nowej Jałty" i podziału stref wpływów, co da Rosji możliwość podejmowania dowolnych działań wobec tak zwanej "bliskiej zagranicy". Jak czytamy, Kremlowi na razie nie zależy na przyłączeniu Białorusi, jednak Władimirowi Putinowi będzie teraz łatwiej wzmocnić wpływy Rosji w tym kraju.