Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski ocenił, że stanowisko Stanów Zjednoczonych w sprawie Krymu jest mocne.
Szef polskiej dyplomacji w ten sposób odniósł się, w radiowej Jedynce, do słów rzecznika Białego Domu. Sean Spiser powiedział, że Stany Zjednoczone oczekują, iż Rosja zwróci Krym Ukrainie.
- To jest mocna deklaracja, ale takiej oczekiwaliśmy od jakiegoś czasu. Politycy nowej administracji, jak generał James Mattis czy obecny sekretarz stanu Rex Tillerson, już w przesłuchaniach w Senacie jasno deklarowali swoje stanowisko i piętnowali Rosję. Ta deklaracja idzie dalej, ale jest zgodna z duchem wypowiedzi polityków amerykańskich - podkreśla Witold Waszczykowski.
Szefa polskiej dyplomacji pytano też o kwestię ewentualnego poparcia, przez polskie władze, Donalda Tuska w staraniach o pozostanie na stanowisku szefa Rady Europejskiej. Minister ocenił, że były premier nie wspiera własnego kraju.
- My z tych dwóch lat, które minęły w tej chwili; z funkcjonowania pana Donalda Tuska w Unii Europejskiej nie mamy żadnego pożytku, żadnej korzyści - powiedział Witold Waszczykowski.
Zaznaczył, że nie jest prawdą, jakoby osoba pełniąca funkcję szefa Rady Europejskiej mogła dbać tylko o interes wspólnotowy.
- To jest mocna deklaracja, ale takiej oczekiwaliśmy od jakiegoś czasu. Politycy nowej administracji, jak generał James Mattis czy obecny sekretarz stanu Rex Tillerson, już w przesłuchaniach w Senacie jasno deklarowali swoje stanowisko i piętnowali Rosję. Ta deklaracja idzie dalej, ale jest zgodna z duchem wypowiedzi polityków amerykańskich - podkreśla Witold Waszczykowski.
Szefa polskiej dyplomacji pytano też o kwestię ewentualnego poparcia, przez polskie władze, Donalda Tuska w staraniach o pozostanie na stanowisku szefa Rady Europejskiej. Minister ocenił, że były premier nie wspiera własnego kraju.
- My z tych dwóch lat, które minęły w tej chwili; z funkcjonowania pana Donalda Tuska w Unii Europejskiej nie mamy żadnego pożytku, żadnej korzyści - powiedział Witold Waszczykowski.
Zaznaczył, że nie jest prawdą, jakoby osoba pełniąca funkcję szefa Rady Europejskiej mogła dbać tylko o interes wspólnotowy.