Komisja Europejska czeka na odpowiedź unijnych krajów w sprawie drugiej nitki Gazociągu Północnego. Bruksela zdecydowała się poprosić europejskie rządy o wytyczne do negocjacji z Rosją dotyczące budowy Nord Stream 2, bo tłumaczy, że nie może on być w próżni prawnej.
Trwa bowiem spór we Wspólnocie czy unijne prawo ma mieć zastosowanie zarówno do części morskiej, jak i lądowej, co utrudniłoby realizację projektu. Dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej ta inwestycja jest szkodliwa, bo uzależnia od dostaw z Rosji i stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Unii Europejskiej.
Pierwsze reakcje w Europie Środkowo-Wschodniej na propozycje Komisji były ostrożne. Kraje tej części regionu nie ufają bowiem Brukseli w związku z jej łagodnym postępowaniem antymonopolowym wobec Gazpromu i decyzją o zwiększeniu przepustowości rurociągu OPAL, czyli lądowej odnogi Gazociągu Północnego.
- To podkopuje wiarygodność Komisji w oczach krajów, które liczą na to, że będzie je broniła przed monopolistą, jakim jest Gazprom - mówi redaktor naczelny portalu Biznesalert.pl Wojciech Jakóbik.
Europoseł Jacek Saryusz-Wolski, który od lat zajmuje się sprawami energetycznymi uważa, że wszystko zależy od tego, jaki mandat dostanie KE od krajów członkowskich. - Gdyby miał być bardzo generalny, to byłby to czek in blanco dla Komisji Europejskiej. Mogłoby to oznaczać dalsze koncesje wobec Nord Stream - ocenia europoseł.
W interesie krajów Europy Środkowo-Wschodniej byłoby twarde stanowisko i żądanie zastosowania unijnego prawa w całości. Bardzo wątpliwe jednak, by na taki wymagający mandat dla KE była zgoda w całej Unii.
Pierwsze reakcje w Europie Środkowo-Wschodniej na propozycje Komisji były ostrożne. Kraje tej części regionu nie ufają bowiem Brukseli w związku z jej łagodnym postępowaniem antymonopolowym wobec Gazpromu i decyzją o zwiększeniu przepustowości rurociągu OPAL, czyli lądowej odnogi Gazociągu Północnego.
- To podkopuje wiarygodność Komisji w oczach krajów, które liczą na to, że będzie je broniła przed monopolistą, jakim jest Gazprom - mówi redaktor naczelny portalu Biznesalert.pl Wojciech Jakóbik.
Europoseł Jacek Saryusz-Wolski, który od lat zajmuje się sprawami energetycznymi uważa, że wszystko zależy od tego, jaki mandat dostanie KE od krajów członkowskich. - Gdyby miał być bardzo generalny, to byłby to czek in blanco dla Komisji Europejskiej. Mogłoby to oznaczać dalsze koncesje wobec Nord Stream - ocenia europoseł.
W interesie krajów Europy Środkowo-Wschodniej byłoby twarde stanowisko i żądanie zastosowania unijnego prawa w całości. Bardzo wątpliwe jednak, by na taki wymagający mandat dla KE była zgoda w całej Unii.