Wiceszef MON Wojciech Fałkowski uważa, że choć sprawa reparacji za straty z okresu II wojny światowej jest "delikatna i trudna", to nie musi prowadzić do pogorszenia relacji z Niemcami. Do piątku Biuro Analiz Sejmowych ma przygotować ekspertyzę dotyczącą prawnych możliwości domagania się przez Polskę odszkodowań za straty wojenne od Niemiec.
Wiceminister i szef zespołu przygotowującego w 2004 roku raport o stratach wojennych Warszawy podkreślił w rozmowie z Polskim Radiem, że Niemcy jako obywatele i państwo uznają winę III Rzeszy w II wojnie światowej.
- Nie musi więc wiązać się to z załamaniem dobrych kontaktów. Natomiast za każdym razem są to sprawy i delikatne, i trudne, i żmudne, wymagające wielu starań, cierpliwości i spokoju - stwierdził Wojciech Fałkowski.
Fałkowski powiedział Polskiemu Radiu, że podjęcie starań o uzyskanie reparacji musi być decyzją rządu, opartą na dobrze przygotowanej analizie prawnej i "dyskretnie prowadzonej" akcji dyplomatycznej. Wiceminister, pytany o raport dotyczący strat Warszawy, przyznał, że podana w nim kwota ponad 45 miliardów dolarów jest dolną granicą strat i zniszczeń wojennych w stolicy.
- Przy wszystkich obliczeniach, ustalaniu poziomu zniszczeń, za każdym razem były to widełki, przyjmowaliśmy dolną granicę. Gdyby tak wybrać kilka kwartałów i sprawdzić to bardzo dokładnie, nawet nie fragment po fragmencie, ale kamienica po kamienicy, każda po kolei dobudówka czy oficyna, to przypuszczam, że to znowu byłoby kilkadziesiąt procent wyżej - mówi wiceszef MON.
Raport z 2004 roku nie obejmuje ofiar ludzkich. W ocenie wiceministra Fałkowskiego, ten dokument nie musi być uaktualniany, ale podobne analizy powinno stworzyć kilka dużych miast i mniejsze miejscowości. To - zdaniem wiceszefa MON - pomogłoby w oszacowaniu strat i zniszczeń w skali całego kraju, a ponadto byłaby to podstawa do dalszych działań prawno-dyplomatycznych.
- Nie musi więc wiązać się to z załamaniem dobrych kontaktów. Natomiast za każdym razem są to sprawy i delikatne, i trudne, i żmudne, wymagające wielu starań, cierpliwości i spokoju - stwierdził Wojciech Fałkowski.
Fałkowski powiedział Polskiemu Radiu, że podjęcie starań o uzyskanie reparacji musi być decyzją rządu, opartą na dobrze przygotowanej analizie prawnej i "dyskretnie prowadzonej" akcji dyplomatycznej. Wiceminister, pytany o raport dotyczący strat Warszawy, przyznał, że podana w nim kwota ponad 45 miliardów dolarów jest dolną granicą strat i zniszczeń wojennych w stolicy.
- Przy wszystkich obliczeniach, ustalaniu poziomu zniszczeń, za każdym razem były to widełki, przyjmowaliśmy dolną granicę. Gdyby tak wybrać kilka kwartałów i sprawdzić to bardzo dokładnie, nawet nie fragment po fragmencie, ale kamienica po kamienicy, każda po kolei dobudówka czy oficyna, to przypuszczam, że to znowu byłoby kilkadziesiąt procent wyżej - mówi wiceszef MON.
Raport z 2004 roku nie obejmuje ofiar ludzkich. W ocenie wiceministra Fałkowskiego, ten dokument nie musi być uaktualniany, ale podobne analizy powinno stworzyć kilka dużych miast i mniejsze miejscowości. To - zdaniem wiceszefa MON - pomogłoby w oszacowaniu strat i zniszczeń w skali całego kraju, a ponadto byłaby to podstawa do dalszych działań prawno-dyplomatycznych.
Wiceminister i szef zespołu przygotowującego w 2004 roku raport o stratach wojennych Warszawy podkreślił w rozmowie z Polskim Radiem, że Niemcy jako obywatele i państwo uznają winę III Rzeszy w II wojnie światowej.
Wiceminister, pytany o raport dotyczący strat Warszawy, przyznał, że podana w nim kwota ponad 45 miliardów dolarów jest dolną granicą strat i zniszczeń wojennych w stolicy.