Wszystkie media znad Zatoki Perskiej piszą w sobotę o zamachu, do którego doszło w Egipcie. W wyniku ataku na meczet w miejscowości Bir al-Abd na Półwyspie Synaj zginęło 235 osób, a co najmniej 130 zostało rannych.
- Terroryści nie szanują ani człowieczeństwa, ani świętych miejsc. Przywdziewają fałszywą maskę religijności, by usprawiedliwić swoje barbarzyńskie działanie - powiedział w piątek szef dyplomacji Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Gazeta cytuje także słowa wielkiego immama uniwersytetu Al Azhar w Egipcie, który podkreślił, że terroryści chcieliby zjednoczyć Egipcjan "w śmierci i w spustoszeniu". - Po atakach na kościoły teraz przyszedł czas na meczety - powiedział Ahmand al Tayyeb nawiązując do zamachów na świątynię koptyjskich chrześcijan w kwietniu tego roku.
Komentatorzy saudyjskiego "Arab News" piszą, że Egipcjanie czują się zgorzkniali, bo płynące z całego świata kondolencje nie mają nic wspólnego z konkretnym wsparciem w toczącej się wojnie z terroryzmem.
Do ataku na meczet w miejscowości Bir al-Abd doszło w piątek. Sprawcy najpierw zdetonowali bombę, a potem strzelali do uciekających ludzi. To najkrwawszy zamach terrorystyczny w historii Egiptu.