Brytyjski parlament zagłosował za opóźnieniem przyjęcia porozumienia w sprawie brexitu. Porozumienie zostało zawarte podczas ostatniego szczytu UE w Brukseli.
Dziesiątki tysięcy ludzi blokują w Londynie okolice Trafalgar Square i Big Bena. Protestują przeciwko brexitowi.
Parlamentarzyści poparli poprawkę, która zmusza premiera Borisa Johnson do zwrócenia się do Brukseli o przedłużenie brexitu do stycznia przyszłego roku. Boris Johnson odpowiedział, że nie będzie negocjował z Unią Europejską. "Nie będę negocjował opóźnienia z UE i prawo nie zmusza mnie do tego" - powiedział po głosowaniu w parlamencie. Dodał, że "najlepszą rzeczą dla Wielkiej Brytanii i całej Europy jest, abyśmy wyszli z tą nową umową 31 października".
Boris Johnson wcześniej argumentował, że dalsze opóźnianie - ponad trzy lata po referendum w 2016 roku - byłoby bezcelowe i kosztowne.
Sama umowa określająca warunki wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii nie została dziś poddana pod głosowanie.
Komisja Europejska oczekuje, że premier Wielkiej Brytanii poinformuje o kolejnych krokach po głosowaniu w parlamencie. Oficjalne, unijne komentarze są bardzo oszczędne. W krótkim wpisie na Twitterze rzeczniczka Komisji Europejskiej poinformowała, że Bruksela przyjęła do wiadomości wynik głosowania i że czeka, aż brytyjski premier poinformuje o swoich decyzjach i dalszych krokach tak szybko, jak to możliwe. Komentarza nie będzie dziś natomiast ze strony szefa Rady Europejskiej. Powiedział o tym brukselskiej korespondentce Polskiego Radia jeden z urzędników z sekretariatu Rady. Ponadto z nieoficjalnych informacji wynika, że w niedzielę rano mają się spotkać ambasadorowie 27 krajów, którzy mają omówić konsekwencje sobotniego głosowania w brytyjskim parlamencie.
Parlamentarzyści poparli poprawkę, która zmusza premiera Borisa Johnson do zwrócenia się do Brukseli o przedłużenie brexitu do stycznia przyszłego roku. Boris Johnson odpowiedział, że nie będzie negocjował z Unią Europejską. "Nie będę negocjował opóźnienia z UE i prawo nie zmusza mnie do tego" - powiedział po głosowaniu w parlamencie. Dodał, że "najlepszą rzeczą dla Wielkiej Brytanii i całej Europy jest, abyśmy wyszli z tą nową umową 31 października".
Boris Johnson wcześniej argumentował, że dalsze opóźnianie - ponad trzy lata po referendum w 2016 roku - byłoby bezcelowe i kosztowne.
Sama umowa określająca warunki wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii nie została dziś poddana pod głosowanie.
Komisja Europejska oczekuje, że premier Wielkiej Brytanii poinformuje o kolejnych krokach po głosowaniu w parlamencie. Oficjalne, unijne komentarze są bardzo oszczędne. W krótkim wpisie na Twitterze rzeczniczka Komisji Europejskiej poinformowała, że Bruksela przyjęła do wiadomości wynik głosowania i że czeka, aż brytyjski premier poinformuje o swoich decyzjach i dalszych krokach tak szybko, jak to możliwe. Komentarza nie będzie dziś natomiast ze strony szefa Rady Europejskiej. Powiedział o tym brukselskiej korespondentce Polskiego Radia jeden z urzędników z sekretariatu Rady. Ponadto z nieoficjalnych informacji wynika, że w niedzielę rano mają się spotkać ambasadorowie 27 krajów, którzy mają omówić konsekwencje sobotniego głosowania w brytyjskim parlamencie.