154 osoby zabite, trudna od określenia liczba zaginionych oraz 5 tysięcy rannych. Taki jest bilans wtorkowej eksplozji azotanów w porcie w Bejrucie.
Mieszkańcy starają się teraz podnieść z gruzów. Media informują też o osobach, które w cudowny sposób przeżyły wybuch.
Edmond czekał na porodówce w Bejrucie. Jego żona Emmanuelle właśnie miała zacząć rodzić, gdy doszło do wybuchu. “Zacząłem szukać swojej żony. Sufit się zawalił i bałem się, że ona albo dziecko mogą być ranne” - mówi Libańczyk w rozmowie z BBC. Dzięki wysiłkom kobiety i lekarzy, mały George przyszedł na świat zdrowy, a matka także czuje się dobrze.
Media obiegła też historia Irsy, 29-letniej Libanki, która właśnie wyszła za mąż i w ślubnym stroju pozowała do zdjęć na jednym z placów, gdy eksplozja odrzuciła ją na kilkanaście metrów. “Byłam w szoku, nie wiedziałam, co się stało, myślałam, że umrę” - mówiła panna młoda następnego dnia. Młodym małżonkom nic się nie stało, ale przyjęcie weselne zostało w nagły sposób przerwane.
Z kolei 42-letni Amine został przez wybuch wyrzucony do morza. Mężczyznę udało się uratować z wody po 30 godzinach.