Co najmniej 135 ofiar śmiertelnych, 5 tysięcy rannych i bliżej nieokreślona liczba zaginionych - taki jest bilans wtorkowej eksplozji w porcie w Bejrucie.
W powietrze wyleciało niemal trzy tys. ton azotanów, a podmuch zniszczył lub uszkodził nawet połowę budynków w mieście.
Władze Libanu wprowadziły po tragedii trzy dni żałoby narodowej, a w samym Bejrucie dwa tygodnie stanu wyjątkowego.
- Dowództwo wojska przejmuje odpowiedzialność za bezpieczeństwo, a podlegać mu będą wszyscy żołnierze - mówiła libańska minister informacji Manal Abdel Samad.
Lokalne władze szacują, że straty mogą sięgać nawet 15 miliardów dolarów. Wybuch spowodował, że dach nad głową straciło nawet 300 tysięcy osób. Całkowicie zniszczony jest port, który był głównym kanałem importu towarów do kraju. Liban stracił też większość zapasów ziarna.
Wiadomo, że azotany, które wyleciały w powietrze od sześciu lat był przechowywane w magazynie bez żadnego zabezpieczenia. Media twierdzą, że władze nie reagowały na ostrzeżenia a "tykającej bombie".
Do tragedii dochodzi w szczególnie trudnym dla Libanu momencie. Od jesieni w kraju panuje ogromny kryzys gospodarczy. Ludzie tracą oszczędności i pracę i wychodzą na ulice w proteście przeciwko bezczynności polityków.
Dodatkowo, w Libanie szybko rozprzestrzenia się także koronawirus.
Władze Libanu wprowadziły po tragedii trzy dni żałoby narodowej, a w samym Bejrucie dwa tygodnie stanu wyjątkowego.
- Dowództwo wojska przejmuje odpowiedzialność za bezpieczeństwo, a podlegać mu będą wszyscy żołnierze - mówiła libańska minister informacji Manal Abdel Samad.
Lokalne władze szacują, że straty mogą sięgać nawet 15 miliardów dolarów. Wybuch spowodował, że dach nad głową straciło nawet 300 tysięcy osób. Całkowicie zniszczony jest port, który był głównym kanałem importu towarów do kraju. Liban stracił też większość zapasów ziarna.
Wiadomo, że azotany, które wyleciały w powietrze od sześciu lat był przechowywane w magazynie bez żadnego zabezpieczenia. Media twierdzą, że władze nie reagowały na ostrzeżenia a "tykającej bombie".
Do tragedii dochodzi w szczególnie trudnym dla Libanu momencie. Od jesieni w kraju panuje ogromny kryzys gospodarczy. Ludzie tracą oszczędności i pracę i wychodzą na ulice w proteście przeciwko bezczynności polityków.
Dodatkowo, w Libanie szybko rozprzestrzenia się także koronawirus.