W środę wieczorem z Polski wyleciał samolot z pomocą dla Libanu. Poinformował o tym w rozmowie z Polskim Radiem wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński.
We wtorek w Bejrucie doszło do olbrzymiej eksplozji magazynu, w którym przechowywano azotany. Nie żyje co najmniej 100 osób, a 4 tysiące zostało rannych.
Jak poinformował wiceminister Paweł Jabłoński, misja została przygotowana na polecenie premiera i uzgodniona przez MSZ, polską ambasadę w Libanie i w koordynacji z kilkunastoma instytucjami, m.in. Polską Agencją Rezerw Materiałowych, strażą pożarną i Polskim Centrum Pomocy Międzynarodowej.
Polska jest jednym z co najmniej kilkunastu krajów, które zaoferowały pomoc libańskim władzom. Na pokładzie samolotu do Bejrutu znajdą się zarówno ratownicy, jak i potrzebny na miejscu sprzęt.
"To będzie wysłanie naszego zespołu ratunkowego ze straży pożarnej, grupy ratowników z psami tropiącymi, bo tam cały czas są żywi ludzie pod gruzami. Wysyłamy też zespół ochrony przeciwchemicznej, ponieważ mogło dojść do skażenia, bo były tam składowane różne substancje chemiczne. Wysyłamy również zespół medyczny - poleci grupa kilkunastu lekarzy, którzy będą udzielali pomocy na miejscu" - mówi w rozmowie z Polskim Radiem wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. Polska wyśle też niezbędny sprzęt medyczny, środki opatrunkowe i leki.
Równocześnie polskie organizacje pozarządowe rozpoczęły zbiórkę pieniędzy na pomoc dla poszkodowanych. Pomocy udzielą, między innymi, Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej, Polska Akcja Humanitarna, Caritas Polska i Polska Misja Medyczna.
Miejscowe władze szacują, że dach nad głową straciło 300 tysięcy mieszkańców Bejrutu czyli 1/10 populacji miasta. Uszkodzona została połowa budynków w mieście. Liban stracił również większość zapasów zboża, które były w silosie niedaleko miejsca eksplozji. Burmistrz Bejrutu twierdzi, że straty wynoszą co najmniej 3 miliardy dolarów.
Jak poinformował wiceminister Paweł Jabłoński, misja została przygotowana na polecenie premiera i uzgodniona przez MSZ, polską ambasadę w Libanie i w koordynacji z kilkunastoma instytucjami, m.in. Polską Agencją Rezerw Materiałowych, strażą pożarną i Polskim Centrum Pomocy Międzynarodowej.
Polska jest jednym z co najmniej kilkunastu krajów, które zaoferowały pomoc libańskim władzom. Na pokładzie samolotu do Bejrutu znajdą się zarówno ratownicy, jak i potrzebny na miejscu sprzęt.
"To będzie wysłanie naszego zespołu ratunkowego ze straży pożarnej, grupy ratowników z psami tropiącymi, bo tam cały czas są żywi ludzie pod gruzami. Wysyłamy też zespół ochrony przeciwchemicznej, ponieważ mogło dojść do skażenia, bo były tam składowane różne substancje chemiczne. Wysyłamy również zespół medyczny - poleci grupa kilkunastu lekarzy, którzy będą udzielali pomocy na miejscu" - mówi w rozmowie z Polskim Radiem wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. Polska wyśle też niezbędny sprzęt medyczny, środki opatrunkowe i leki.
Równocześnie polskie organizacje pozarządowe rozpoczęły zbiórkę pieniędzy na pomoc dla poszkodowanych. Pomocy udzielą, między innymi, Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej, Polska Akcja Humanitarna, Caritas Polska i Polska Misja Medyczna.
Miejscowe władze szacują, że dach nad głową straciło 300 tysięcy mieszkańców Bejrutu czyli 1/10 populacji miasta. Uszkodzona została połowa budynków w mieście. Liban stracił również większość zapasów zboża, które były w silosie niedaleko miejsca eksplozji. Burmistrz Bejrutu twierdzi, że straty wynoszą co najmniej 3 miliardy dolarów.