Radio SzczecinRadio Szczecin » Polska i świat
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz

Mińsk. Źródło fot.: www.pixabay.com/photo-2677101 (domena publiczna)
Mińsk. Źródło fot.: www.pixabay.com/photo-2677101 (domena publiczna)
Białoruskie władze poniżają i torturują zatrzymanych opozycjonistów - poinformował Polskie Radio białoruski działacz opozycyjny Aleksander Milinkiewicz.
Przewodniczący ruchu „O Wolność” podkreślił, że determinacja Białorusinów jest tak duża, iż nawet tortury ich nie przestraszą.

- Ci, którzy wychodzą opowiadają, jak tam wychowują ludzi - opowiada Aleksander Milinkiewicz. Białoruski polityk wylicza, że zatrzymani są przez strażników poniżani, bici, trzymani przez wiele godzin w trudnych do wytrzymania pozycjach i znowu bici. - Władza chce złamać tych ludzi, ale oni wychodzą i mówią, że się nie przestraszą, bo chcą żyć w normalnym kraju, w którym nie ma dyktatury.

Tysiące Białorusinów wzięło udział w czwartkowych protestach w największych miastach kraju. To kolejny dzień demonstracji, które rozpoczęły się po niedzielnych wyborach prezydenckich. Milicja i OMON pacyfikowały protestujących i dochodziło do starć.

- Teraz protestuje wiele kobiet - mówił w TVP Info niezależny białoruski dziennikarz z Mińska Michał Jańczuk. - Stoją duże łańcuchy ludzi. W większości to ubrane na biało kobiety z kwiatami w rękach. Władzom trudno znaleźć odpowiedź na taką formę protestu.

Od niedzieli na Białorusi trwają antyrządowe protesty, brutalnie tłumione przez milicję i OMON. Według różnych źródeł, białoruskie służby bezpieczeństwa zatrzymały kilka tysięcy uczestników pokojowych demonstracji. Po tym, gdy funkcjonariusze zaczęli używać pałek, gumowych kul, gazów łzawiących i armatek wodnych, do szpitali trafiło ponad 200 uczestników protestów.

Natychmiastowe uwolnienie zatrzymanych protestujących i podjęcie dialogu z narodem - do tych działań wzywają białoruskie władze prezydenci Polski, Litwy, Łotwy i Estonii. W środę prezydent Andrzej Duda skierował list do 47 państw członkowskich Rady Praw Człowieka ONZ, wzywając je do zaangażowania na rzecz przestrzegania praw człowieka przez władze w Mińsku.

"My, Prezydenci Polski, Litwy, Łotwy i Estonii, jako bliscy sąsiedzi Białorusi w regionie, członkowie NATO i Unii Europejskiej pragniemy, aby Białoruś była krajem stabilnym, demokratycznym, niezależnym i zamożnym" - rozpoczęli swój apel przywódcy.

Dlatego prezydenci wezwali władze Białorusi do "deeskalacji napięć i zaprzestania używania siły przeciwko obywatelom w trybie natychmiastowym". "Wzywamy do zaniechania przemocy i poszanowania fundamentalnych wolności oraz praw człowieka i obywatela, łącznie z wolnością wypowiedzi, wolnością mediów, wolnością zgromadzeń oraz bezpieczeństwem dziennikarzy" - napisano w apelu.

Prezydenci wezwali także do "natychmiastowego uwolnienia zatrzymanych uczestników protestów politycznych oraz zaprzestania dalszych prześladowań".

Zaapelowali o "natychmiastowe zainicjowanie dialogu z Narodem Białoruskim, wsłuchanie się w głos obywateli oraz zagwarantowanie im wolności wypowiedzi". "Opierając się na doświadczeniu naszych społeczeństw oraz własnym, nawołujemy do organizacji narodowego okrągłego stołu pojednania, z udziałem przedstawicieli rządu i społeczeństwa obywatelskiego" - napisali prezydenci. Jak zauważyli, "stanowiłoby to odpowiedni krok na drodze do rozpoczęcia autentycznego dialogu narodowego". "Jesteśmy przekonani, że dialog jest zawsze najlepszą drogą do rozwoju społecznego, dyskusji na temat reform i przyszłości Białorusi" - dodano.

Jak napisali prezydenci Polski, Litwy, Łotwy i Estonii, "jeżeli władze białoruskie spełnią te wymagania, drzwi do współpracy ze społecznością międzynarodową powinny pozostać otwarte". "Izolacja nie jest drogą do dobrobytu i rozwoju żadnego narodu" - zaznaczyli przywódcy.

Prezydenci zaproponowali udział w mediacjach. "Jesteśmy gotowi zaoferować nasze zaangażowanie mediacyjne w celu osiągnięcia pokojowego rozwiązania na Białorusi oraz wzmocnienia niezależności i suwerenności Białorusi" - czytamy w apelu.

Po niedzielnych wyborach prezydenckich, w których zdaniem władz zwyciężył Aleksandr Łukaszenka, zdobywając według oficjalnych danych 80 procent głosów, na Białorusi dochodzi do starć służb z protestującymi. Antyrządowe protesty są brutalnie tłumione przez milicję i OMON. Zatrzymanych zostało 6700 osób. Protestujący domagają się ustąpienia rządzącego krajem od 26 lat prezydenta. Twierdzą, że wybory były sfałszowane.

Ambasadorzy państw zachodnich akredytowani w Mińsku złożyli kwiaty w miejscu, w którym zginął młody Białorusin. Do zdarzenia doszło w nocy z 10 na 11 sierpnia podczas rozpędzania przez milicyjny OMON powyborczej demonstracji.
- Ci, którzy wychodzą opowiadają, jak tam wychowują ludzi - opowiada Aleksander Milinkiewicz.
Relacja Włodzimierza Paca (IAR).
- Teraz protestuje wiele kobiet - mówił w TVP Info niezależny białoruski dziennikarz z Mińska Michał Jańczuk.
Władzom trudno znaleźć odpowiedź na taką formę protestu - mówi Michał Jańczuk.

Najnowsze Szczecin Region Polska i świat Sport Kultura Biznes

12345
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz

radioszczecin.tv

Najnowsze podcasty