Premier Wielkiej Brytanii, Boris Johnson wezwał w Warszawie do zjednoczenia Zachodu w celu deeskalacji zagrożenia ze strony Rosji. Po rozmowach z premierem Mateuszem Morawieckim szef brytyjskiego rządu zapewnił, że jego kraj stoi ramię w ramię z Polską w obliczu obecnych wyzwań.
- Wcześniej w ciągu dnia brytyjski oddział 45. komanda piechoty morskiej wylądował w Polsce. Tych 350 żołnierzy dołącza do 150 żołnierzy, którzy przybyli tu w grudniu w odpowiedzi na niestabilność na granicy z Białorusią, a także do 150 wojskowych będących częścią NATO-wskiej wzmocnionej wysuniętej obecności. Stoją oni ramię w ramię z naszymi polskimi partnerami - podkreślił.
Boris Johnson dodał, że Zachód musi działać razem - tak, aby nakłonić Władimira Putina do deeskalacji. Według brytyjskiego premiera konieczność wsparcia Ukrainy wynika z braku akceptacji dla prawa siły w relacjach międzynarodowych.
- Polska i Wielka Brytania nie zaakceptują świata, w którym silniejszy sąsiad może zastraszać lub atakować sąsiednie państwa. Nie zaakceptujemy, ponieważ uważamy, że wszyscy ludzie bez względu na to, gdzie się urodzili, mają prawo żyć bezpiecznie i wybierać, kto nimi rządzi i mają również prawo decydować, do jakiej organizacji międzynarodowej pragnęliby wstąpić. Wobec tej zasady nie pójdziemy na kompromis - zadeklarował szef londyńskiego rządu.
Po rozmowach w kancelarii premiera Mateusz Morawiecki i Boris Johnson odwiedzili polskich i brytyjskich żołnierzy w bazie wojskowej 1. Warszawskiej Brygady Pancernej w Wesołej. Po południu premier Zjednoczonego Królestwa został przyjęty w Pałacu Prezydenckim przez prezydenta Andrzeja Dudę.
- Wcześniej w ciągu dnia brytyjski oddział 45. komanda piechoty morskiej wylądował w Polsce. Tych 350 żołnierzy dołącza do 150 żołnierzy, którzy przybyli tu w grudniu w odpowiedzi na niestabilność na granicy z Białorusią, a także do 150 wojskowych będących częścią NATO-wskiej wzmocnionej wysuniętej obecności. Stoją oni ramię w ramię z naszymi polskimi partnerami - podkreślił.
- Polska i Wielka Brytania nie zaakceptują świata, w którym silniejszy sąsiad może zastraszać lub atakować sąsiednie państwa. Nie zaakceptujemy, ponieważ uważamy, że wszyscy ludzie bez względu na to, gdzie się urodzili, mają prawo żyć bezpiecznie i wybierać, kto nimi rządzi i mają również prawo decydować, do jakiej organizacji międzynarodowej pragnęliby wstąpić. Wobec tej zasady nie pójdziemy na kompromis - zadeklarował szef londyńskiego rządu.