Nad Dnieprem szeroko komentowane są doniesienia o pozwoleniu na wykorzystanie zachodnich dalekosiężnych rakiet do rażenia celów w głębi rosyjskiego terytorium.
Taka decyzja, według mediów, miała zapaść w Waszyngtonie, ale też w Londynie i Paryżu.
Kijów od miesięcy zabiegał o pozwolenie na wykorzystanie amerykańskich ATACMS-ów do ostrzałów obiektów wojskowych na tyłach wroga. Ukraińskie władze czekają najprawdopodobniej na oficjalne komunikaty zachodu. Prezydent Zełenski zaznaczył jedynie, że ciosów nie zadaje się słowami, a rakiety przemówią same za siebie.
Jak jednak podkreśla ukraiński komentator i były dyplomata Roman Bezsmertnyj - decyzja amerykanów to długo oczekiwane przecięcie kolejnej czerwonej linii. Jak dodaje, lody pękły, a wynik będzie w dużym stopniu zależał od tego jak szybko i sprawnie rozwiązane będą kwestie logistyki, dostaw i wyznaczenia wojskowych celów do ataków.
Decyzja zachodu, według komentatorów to wynik działań Moskwy - m.in. zaangażowania do walk żołnierzy Północnej Korei, ale też kolejnego zmasowanego ataku rakietowego w ukraińską infrastrukturę energetyczną.
Kijów od miesięcy zabiegał o pozwolenie na wykorzystanie amerykańskich ATACMS-ów do ostrzałów obiektów wojskowych na tyłach wroga. Ukraińskie władze czekają najprawdopodobniej na oficjalne komunikaty zachodu. Prezydent Zełenski zaznaczył jedynie, że ciosów nie zadaje się słowami, a rakiety przemówią same za siebie.
Jak jednak podkreśla ukraiński komentator i były dyplomata Roman Bezsmertnyj - decyzja amerykanów to długo oczekiwane przecięcie kolejnej czerwonej linii. Jak dodaje, lody pękły, a wynik będzie w dużym stopniu zależał od tego jak szybko i sprawnie rozwiązane będą kwestie logistyki, dostaw i wyznaczenia wojskowych celów do ataków.
Decyzja zachodu, według komentatorów to wynik działań Moskwy - m.in. zaangażowania do walk żołnierzy Północnej Korei, ale też kolejnego zmasowanego ataku rakietowego w ukraińską infrastrukturę energetyczną.