W ostrą wymianę politycznych ciosów przekształciła się ostatnia debata w Bundestagu przed przyspieszonymi wyborami, zaplanowanymi w Niemczech na 23 lutego.
Pożegnalnym przesłaniem Olafa Scholza była zachęta do europejskiej jedności wobec zagrożenia ze strony Rosji i nieprzewidywalności nowej administracji USA. Socjaldemokrata zaatakował przy tym lidera chadeków.
- Myśli Pan, że ta solidarność przetrwa, jeśli Niemcy będą łamać europejskie prawo? - pytał kanclerz. - Jeśli zamkniemy nasze granice, według Pana sąsiedzi po prostu to przyjmą? To jest naiwne myślenie i to szkodzi interesowi Niemiec - grzmiał Olaf Scholz.
Friedrich Merz, krytykowany za dwukrotne głosowanie razem z AfD w sprawie nielegalnej imigracji, odrzucił oskarżenia. - AfD zaczynała tę kadencję z dziesięcioma procentami poparcia. Teraz w sondażach mają dwadzieścia procent. Panie kanclerzu, to jest efekt polityki Pana rządu! - ocenił lider prowadzącej w sondażach CDU.
W debacie wyróżnili się Zieloni. Robert Habeck skupił się na zmianach klimatycznych i zarzucił pozostałym partiom, że zapomniały o globalnych wyzwaniach.
Edycja tekstu: Piotr Kołodziejski