Akty dywersji na polskiej kolei najprawdopodobniej zostały zlecone przez obce służby - informuje koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak.
W miejscowości Mika wybuch zniszczył fragment toru, a z kolei pod Puławami zerwano sieć trakcyjną, która uderzyła w pociąg, wybijając szyby w jednym z wagonów.
- Zleceniodawcy postanowili rozpocząć nowy etap zagrażania infrastrukturze kolejowej. Najlepsi funkcjonariusze i eksperci z naszych służb specjalnych zostali skierowani do tej sprawy po to, aby tak skutecznie, jak w poprzednich przypadkach, dojść i do tych, którzy są sprawcami, ale przede wszystkim do zleceniodawców. Doprowadzimy do tego, żeby sprawców i zleceniodawców zamachu postawić przed sądem w Polsce - mówił Siemoniak.
W weekend na trasie Warszawa-Lublin doszło do aktów dywersji. Eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy.
Zdaniem premiera Donalda Tuska, który potem opisywał to wydarzenie w mediach społecznościowych, miało to najprawdopodobniej doprowadzić do wysadzenia pociągu. W innym miejscu pociąg z niemal 500 pasażerami musiał nagle hamować przez uszkodzoną linię kolejową. Kilkadziesiąt metrów dalej ujawniono obejmę, która była zainstalowana na torach i została rozerwana przez przejeżdżający pociąg.
Edycja tekstu: Michał Król


Radio Szczecin