- Stwierdzili, że nic nie pomogą - żalił się około północy Piotr Wachtl, ratownik medyczny. - Było ich 10. Mają łopaty i dobry sprzęt, a zostawili nas. Do tego w karetce mamy denata.
Elżbieta Sochanowska, rzeczniczka pogotowia, jest zbulwersowana. - Odstąpili od pomagania nam ze względu na to, że pacjent nie żyje.
Jak powiedział nam Piotr Tuzimek, rzecznik straży pożarnej, na miejsce pojechały trzy wozy, ale żaden nie był w stanie pomóc. Jeden był za duży, by wjechać na działki, a pozostałe - za lekkie, by wyciągnąć ponad 3-tonową karetkę. Strażacy odjechali, bo nie było zagrożenia życia chorego.
Lekarz i dwóch ratowników z ciałem mężczyzny czekali aż inny samochód odwiezie ich do szpitala. Dyrekcja pogotowia stara się sprowadzić ciężki sprzęt, by wyciągnąć ambulans.
Obecnie na Lewobrzeżu Szczecina pracuje 10 karetek. Normalnie jest ich 11.