Pracownicy Polskiej Żeglugi Bałtyckiej oskarżają Ministerstwo Skarbu Państwa o udostępnienie niemieckiemu przewoźnikowi ważnych danych przedsiębiorstwa. Miało do tego dojść kilka miesięcy temu w czasie, gdy resort przeprowadzał prywatyzację kołobrzeskiego armatora.
- Armator przejrzał nasze księgi finansowe udostępnione przez ministerstwo - mówi Kazimierz Sikora z "Solidarności" PŻB. - Chodzi również o informacje o przewozach i wynikach finansowych. To karygodne, bo to są dane, których żadna firma nie udostępnia.
Poseł Platformy Obywatelskiej, Arkadiusz Litwiński uważa, że te same informacje spółka TT Line mogła zdobyć w inny sposób. Nie wie też, czy resort odpowiednio zabezpieczył się przed wyciekiem danych.
- Nie jestem do końca pewien, czy wszystkie potencjalne mechanizmy eliminujące takie negatywne skutki jak w tym przypadku, zostały zrealizowane - przyznał Litwiński.
Niemiecki armator ostatecznie nie kupił Polskiej Żeglugi Bałtyckiej. Na stanowisko Ministerstwa Skarbu Państwa w tej sprawie czekamy już dwa dni.
Teraz na trasie ze Świnoujścia do Szwecji kursuje jeden prom TT Line i jeden należący do PŻB.