Oparzony w Cukrowni Kluczewo koło Stargardu wciąż walczy o życie w gryfickim szpitalu. Mężczyzna jest w stanie ciężkim, ale stabilnym.
Jak mówi rzecznik prasowy szpitala Łukasz Szyntor, 40-latek ma oparzenia drugiego i trzeciego stopnia obejmujące 60 procent ciała. - Nie jest wydolny oddechowo, jest pod respiratorem. Można mówić o bezpośrednim zagrożeniu życia - podkreśla Szyntor.
U pacjenta lekarze zastosowali nowoczesną metodę enzymatycznego oczyszczania ran. - To metoda umożliwiająca usunięcie zwęglonej tkanki skórnej bez użycia fizycznych narzędzi, jedynie z użyciem specjalnego płynu, który posmarowany na spaloną tkankę powoduje jej łatwe usunięcie, dokładnie takiej ilości jaka jest potrzebna - tłumaczy Szyntor.
Do wypadku w cukrowni doszło w niedzielę. Mężczyznę najprawdopodobniej oparzyła para wodna. Szczegóły na razie nie są znane. Przyczyny zdarzenia wyjaśnia inspekcja pracy.
U pacjenta lekarze zastosowali nowoczesną metodę enzymatycznego oczyszczania ran. - To metoda umożliwiająca usunięcie zwęglonej tkanki skórnej bez użycia fizycznych narzędzi, jedynie z użyciem specjalnego płynu, który posmarowany na spaloną tkankę powoduje jej łatwe usunięcie, dokładnie takiej ilości jaka jest potrzebna - tłumaczy Szyntor.
Do wypadku w cukrowni doszło w niedzielę. Mężczyznę najprawdopodobniej oparzyła para wodna. Szczegóły na razie nie są znane. Przyczyny zdarzenia wyjaśnia inspekcja pracy.