Płonął statek w doku nr 1 Morskiej Stoczni Remontowej Gryfia w Szczecinie. Na miejscu pracowało siedem zastępów straży pożarnej.
Wydobywał się czarny, trujący dym. W ładowni statku Green Klipper strażacy musieli pracować w maskach tlenowych. Widoczność nie przekraczała kilkunastu centymetrów. Akcja dogaszania trwała kilka godzin.
- Dymu nie widać, ale strażacy cały czas pracują pod pokładem. Demontują części ocieplenia kadłubu, poszukują źródeł ognia. Zanim zakończymy musimy mieć pewność, że nie dojdzie do wtórnego pożaru - mówi około godziny 14 Piotr Tuzimek, oficer prasowy szczecińskiej straży pożarnej.
W pożarze nikt nie ucierpiał - pracownicy zostali w porę ewakuowani. Na razie nie wiadomo, z jakiego powodu o godzinie 11 na statku pojawił się ogień. Jednostka stała zacumowana w doku. Statek miał go w piątek opuścić. - Widzieliśmy tylko chmurę dymu. Widzę, że ładownia przy mostku zajęła się ogniem. Pewnie to toksyczny dym, bo nie wiadomo, co się tam pali - mówili pracownicy.
Specjalna komisja będzie oceniać straty, jakie powstały w wyniku pożaru. Statek był w końcowej fazie remontu. Stocznia poinformowała, że na jednostce pracowały firmy zewnętrzne. Wydziały stoczniowe zakończyły prace wcześniej. Pracuje specjalnie już powołana komisja ekspertów, która ma razem ze Strażą Pożarną ustalić przyczyny pożaru. Pracownicy jednej z firm, która zakończyła remont na statku, oglądali pożar. - Dziś mieliśmy mieć odbiory i zakończyć formalnie swoje prace. Nie udało się - komentowali zdarzenie.
- Dymu nie widać, ale strażacy cały czas pracują pod pokładem. Demontują części ocieplenia kadłubu, poszukują źródeł ognia. Zanim zakończymy musimy mieć pewność, że nie dojdzie do wtórnego pożaru - mówi około godziny 14 Piotr Tuzimek, oficer prasowy szczecińskiej straży pożarnej.
W pożarze nikt nie ucierpiał - pracownicy zostali w porę ewakuowani. Na razie nie wiadomo, z jakiego powodu o godzinie 11 na statku pojawił się ogień. Jednostka stała zacumowana w doku. Statek miał go w piątek opuścić. - Widzieliśmy tylko chmurę dymu. Widzę, że ładownia przy mostku zajęła się ogniem. Pewnie to toksyczny dym, bo nie wiadomo, co się tam pali - mówili pracownicy.
Specjalna komisja będzie oceniać straty, jakie powstały w wyniku pożaru. Statek był w końcowej fazie remontu. Stocznia poinformowała, że na jednostce pracowały firmy zewnętrzne. Wydziały stoczniowe zakończyły prace wcześniej. Pracuje specjalnie już powołana komisja ekspertów, która ma razem ze Strażą Pożarną ustalić przyczyny pożaru. Pracownicy jednej z firm, która zakończyła remont na statku, oglądali pożar. - Dziś mieliśmy mieć odbiory i zakończyć formalnie swoje prace. Nie udało się - komentowali zdarzenie.
Nasza reporterka dotarła do pracowników, którzy pracują przy remoncie statku. Ich zdaniem płonąca jednostka to Green Klipper.
- Na miejscu jest spore zadymienie, to bardzo trudna akcja - mówi rzecznik szczecińskiej straży pożarnej Piotr Tuzimek.
Dodaj komentarz 2 komentarze
Odłączyć Szczecińskiego pasożyta Gryfię od stoczni Świnoujskiej!!
Może ktoś weźmie się w końcu, za przełożonych którzy nadużywają alkoholu. Za przyzwoleniem kierowników wydziałów, majstrowie , brygadziści i co niektórzy pracownicy, w zakładzie pracy urządzają sobie codziennie popijawy. Po za tym pracownicy wykonują pracę, która nie jest zlecona zakładowi pracy(lewiznę).