Wystawa zdjęć, wspólne oglądanie reportaży oraz koncert szantowy - tak wyglądała "Szwajowa Niedziela" poświęcona pamięci zmarłej pół roku temu szczecińskiej pisarki, dziennikarki i animatorki kultury Moniki Szwai.
- Ludzie chcą spotykać się, by wspominać pisarkę - mówi Marek Szurawski, dziennikarz-marynista, szantymen i gospodarz "Szwajowej Niedzieli". - Był w niej optymizm życiowy, mimo rozmaitych zakrętów, humor, szukanie we wszystkim dobrych stron. Nawet obiecała swoim czytelnikom, że jej książki zawsze będą miały happy end. Chyba dlatego ludzie tak bardzo lubili jej powieści.
- To dzień wspomnień i wzruszeń, dzień związany z tak wspaniałą postacią jaką jest Monika Szwaja. Ponieważ jeżeli ktoś jest w naszych myślach i sercach tak wielu ludzi, to on po prostu jest, nawet jak żegluje gdzieś daleko nad nami - mówi współorganizatorka spotkania Laura Hołowacz ze Starej Rzeźni.
Podczas "Szwajowej Niedzieli" można było też zobaczyć telewizyjny dokument Moniki Szwai oraz reportaże o niej, w tym "Bohaterkę własnej książki" - dokument naszej redakcyjnej koleżanki Katarzyny Wolnik-Sayny. Spotkanie zakończył koncert zespołu szantowego "Ryczące Dwudziestki", jednej z ukochanych grup pisarki.
Monika Szwaja zmarła w listopadzie ubiegłego roku. Była autorką 15 książek, a także felietonistką oraz autorką tekstów piosenek. Jej wielką pasją było żeglarstwo. Przez lata pracowała w telewizji. Współpracowała też z Radiem Szczecin. Otrzymała tytuł Honorowego Ambasadora Szczecina.
- Ludzie chcą spotykać się, by wspominać pisarkę - mówi Marek Szurawski, dziennikarz-marynista, szantymen i gospodarz "Szwajowej Niedzieli".