Nie ma takiej możliwości, by asystent wyparł ze szkoły nauczyciela - zapewnia wiceminister edukacji narodowej. To odpowiedź na protest nauczycieli szkół podstawowych, do których mają trafić asystenci. Ich zadaniem będzie pomoc w organizacji lekcji z sześciolatkami.
- Jest wyraźnie napisane w przepisach, dotyczących organizacji pracy szkoły, że edukację dziecka powierza się komuś, kto ma w szkole status nauczyciela, nie asystenta - mówi Berdzik.
To rozwiązanie wprowadzane jest w związku z reformą edukacji. W tym roku szkolnym w klasach po raz pierwszy pojawią się sześciolatki. Nauczyciele obawiają się, że wprowadzenie asystentów do szkół jest krokiem do zniesienia karty nauczyciela.
- Ta karta organizuje system pracy pedagogów, który jest inny, niż przewiduje to kodeks pracy. Nauczyciel ma wolne wtedy, kiedy dziecko też ma wolne - mówiła dyrektorka szkoły podstawowej nr 3 w Szczecinie, Joanna Czyż. - Jako dyrektor zastanawiam się, jaką pracę mam wyznaczyć asystentom w czasie, kiedy nauczyciele i uczniowie będą mieli ferie.
Nowelizacja o wprowadzeniu asystentów do podstawówek została przyjęta przez Sejm, w tym tygodniu będzie głosowanie w Senacie.