Czy 4 czerwca powinniśmy obchodzić kolejne święto państwowe? Między innymi na ten temat dyskutowali szczecińscy politolodzy w radiowej "Kawiarence politycznej".
- Dlatego motywacja, by to uczcić jest większa. Mimo iż wiadomo, że te wybory nie były tak naprawdę wolne, to daty 4 czerwca nie można deprecjonować. Ten dzień zapoczątkował w Polsce szereg zmian - mówił Drzonek.
Prof. Krzysztof Kowalczyk uważa natomiast, że to dzień 11 listopada powinien zostać najważniejszym świętem Polaków.
- To data, co do której nie ma kontrowersji, która łączy Polaków. Przynajmniej tych, którzy utożsamiają się z polską państwowością - dodał Kowalczyk. - Ocena 4 czerwca, tych procesów, które wtedy miały miejsce, dla wielu jest relatywna i niejednoznaczna.
Z kolei dr Marek Czerwiński nie widzi powodu jeszcze większego podkreślania daty 4 czerwca.
- 11 listopada to dzień zakończenia I Wojny Światowej i rzeczywiście można go uznać za dzień niepodległości Polski. Wiemy jednak, że te obchody są trochę mdłe - mówił Czerwiński. - Natomiast 4 czerwca może i była okazja do fety, ale nie ma co robić z tego dnia święta narodowego.
4 czerwca 1989 roku w Polsce odbyły się pierwsze po wojnie częściowo wolne wybory do Sejmu oraz całkowicie wolne do przywróconego Senatu.
Kandydaci z opozycji solidarnościowej zdobyli wszystkie gwarantowane miejsca w Sejmie i prawie sto procent mandatów senatorskich.
Wybory zapoczątkowały zmiany ustrojowe w Polsce i demontaż systemu komunistycznego w Europie.
Posłuchaj "Kawiarenki politycznej".