Prof. Krzysztof Kowalczyk z Uniwersytetu Szczecińskiego jest przekonany, że nie będzie rzetelnego śledztwa w sprawie katastrofy malezyjskiego Boeinga.
Maszyna leciała z Amsterdamu do Kuala Lumpur. Kolejne linie lotnicze odwołują loty nad terytorium Ukrainy. Ukraińskie władze domagają się międzynarodowego śledztwa. Prorosyjscy separatyści znaleźli na terenie katastrofy czarne skrzynki, które zamierzają przekazać Rosji.
- Stany Zjednoczone są doskonale zorientowane skąd wystrzelono rakietę i kto za tym stoi i niestety duże prawdopodobieństwo mówi, że to siły Federacji Rosyjskiej lub związani z nimi prorosyjscy terroryści działający na Donbasie. Co do śledztwa, nie mam złudzeń, że nie będzie obiektywnego śledztwa w sytuacji eskalacji konfliktu ukraińsko-rosyjskiego - uważa prof. Kowalczyk.
Rządowe siły ukraińskie i separatyści wzajemnie oskarżają się o zestrzelenie maszyny. Na razie nie wiadomo, czy na pokładzie malezyjskiego samolotu byli Polacy.