Władimir Putin obciążył Ukrainę odpowiedzialnością za katastrofę malezyjskiego samolotu pasażerskiego na jej terytorium.
Prezydent Rosji stwierdził, że nie doszłoby do tej tragedii, gdyby Kijów nie wznowił działań zbrojnych przeciwko separatystom.
- Bezwarunkowo państwo, na którego terytorium to się stało, ponosi odpowiedzialność za tę straszną tragedię - zadeklarował Putin w transmitowanej przez telewizję wypowiedzi.
Kijów z kolei oskarżył "terrorystów", czyli rebeliantów walczących o przyłączenie wschodniej Ukrainy do Rosji - o zestrzelenie Boeinga 777 pochodzącą z czasów radzieckich ciężką rakietą przeciwlotniczą Buk. Maszyna towarzystwa Malaysia Airlines leciała z Amsterdamu do Kuala Lumpur.
Rosja zwróciła się do Ukrainy o zgodę na pomoc w operacji na miejscu katastrofy w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy - poinformowało rosyjskie ministerstwo do spraw sytuacji nadzwyczajnych.
- Rosyjskie służby wysłały oficjalny wniosek do naszych ukraińskich kolegów o współpracę na miejscu rozbicia się Boeinga na terytorium ukraińskim - powiedział szef ministerstwa do spraw sytuacji nadzwyczajnych Władimir Puczkow.
Brak informacji o ewentualnej odpowiedzi strony ukraińskiej.
Swoją pomoc zaproponowały też Stany Zjednoczone. Uważają, że materiał dowodowy musi pozostać na Ukrainie, by zagraniczni eksperci śledczy mieli szansę zapoznać się z nim w całości.
Już mówi się nieoficjalnie, że separatyści przekazali czarne skrzynki Boeinga 777 do Moskwy, do rosyjskiego MAK-u.
W wyniku katastrofy zginęło 295 osób: 280 pasażerów i 15 członków załogi. Najliczniejszą grupę wśród ofiar stanowią Holendrzy, na pokładzie byli też między innymi Amerykanie, Brytyjczycy i Niemcy.
Wciąż nie ma informacji o ewentualnych ofiarach z Polski.
RUPTLY/x-news
- Bezwarunkowo państwo, na którego terytorium to się stało, ponosi odpowiedzialność za tę straszną tragedię - zadeklarował Putin w transmitowanej przez telewizję wypowiedzi.
Kijów z kolei oskarżył "terrorystów", czyli rebeliantów walczących o przyłączenie wschodniej Ukrainy do Rosji - o zestrzelenie Boeinga 777 pochodzącą z czasów radzieckich ciężką rakietą przeciwlotniczą Buk. Maszyna towarzystwa Malaysia Airlines leciała z Amsterdamu do Kuala Lumpur.
Rosja zwróciła się do Ukrainy o zgodę na pomoc w operacji na miejscu katastrofy w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy - poinformowało rosyjskie ministerstwo do spraw sytuacji nadzwyczajnych.
- Rosyjskie służby wysłały oficjalny wniosek do naszych ukraińskich kolegów o współpracę na miejscu rozbicia się Boeinga na terytorium ukraińskim - powiedział szef ministerstwa do spraw sytuacji nadzwyczajnych Władimir Puczkow.
Brak informacji o ewentualnej odpowiedzi strony ukraińskiej.
Swoją pomoc zaproponowały też Stany Zjednoczone. Uważają, że materiał dowodowy musi pozostać na Ukrainie, by zagraniczni eksperci śledczy mieli szansę zapoznać się z nim w całości.
Już mówi się nieoficjalnie, że separatyści przekazali czarne skrzynki Boeinga 777 do Moskwy, do rosyjskiego MAK-u.
W wyniku katastrofy zginęło 295 osób: 280 pasażerów i 15 członków załogi. Najliczniejszą grupę wśród ofiar stanowią Holendrzy, na pokładzie byli też między innymi Amerykanie, Brytyjczycy i Niemcy.
Wciąż nie ma informacji o ewentualnych ofiarach z Polski.
RUPTLY/x-news