14 osób utonęło w tym sezonie w regionie, tylko w ostatnim tygodniu - pięć. Sprawdziliśmy najbardziej niebezpieczne miejsca na Odrze oraz strzeżone plaże.
- Główną przyczyną utonięć jest alkohol - mówi pełniący obowiązki prezesa WOPR, Mirosław Gosieniecki. - Okolice stoczni Gryfia to wodne slumsy. Alkohol i potem kąpiel. W sobotę utopił się tu 30-letni mężczyzna. Na Gocławiu też są dzikie kąpieliska, bardzo często używane przez lokalnych mieszkańców - tłumaczy Gosieniecki.
- Topią się głównie ci, którzy potrafią pływać, gubi ich brawura. - I przede wszystkim alkohol - dodaje Tomasz Kubiak, rzecznik zachodniopomorskiej Straży Pożarnej. - Można powiedzieć, że ewidentnie głowa nie pracuje, co może być spowodowane nadużywaniem alkoholu.
Choć szczecinianie sami przyznają, że w momencie podtopienia zbawieniem jest ratownik, to często gubi ich płytka wyobraźnia. Przykład z niedzieli: rodzice pozwolili pływać swojemu dziecku na materacu na torze wodnym Odry.
- Dokładnie tam, gdzie przepływają duże statki i barki - tłumaczy Gosieniecki. - Niewyobrażalne. Zwróciliśmy uwagę i nakazaliśmy wyjście z wody. Za chwilę wracamy, a tam dalej jest ta sama historia.
Od początku maja w kraju utonęło ponad 130 osób. Od piątku ponad 40. W tym sezonie w regionie ratownicy wyciągnęli z wody na czas cztery osoby.
Na każdym strzeżonym kąpielisku ratownik ma alkomat - można sprawdzić swój stan przed wejściem do wody. Ratownicy WOPR dyżurują całą dobę pod numerem telefonu 984.