To szok dla całego kraju - mówi o zamachach terrorystycznych w Paryżu Francuz mieszkający w Szczecinie.
Jak mówi Jean-Alexandre Coulon, Francuzi wierzyli, że po styczniowym zamachu w redakcji tygodnika Charlie Hebdo - terror się nie powtórzy.
- To był dla mnie wielki szok. Przez całą noc oglądałem telewizję i śledziłem ciągle zwiększające się dane o martwych i rannych. Nie wiem czy to najgorszy dzień w historii Francji, ale na pewno najbardziej dramatyczny od dawna - komentuje Coulon.
Jean-Alexandre Coulon przypomina, że po styczniowym ataku na redakcję Charlie Hebdo w Paryżu, Francja wzmocniła kontrolę m.in. w portach promowych - ale to nie wystarcza.
- Nie umiem stwierdzić czy francuskie władze mają pomysł jak zatrzymać terroryzm. Bojownicy są bardzo zdeterminowani. Wydawało się, że po ataku na redakcję Charlie Hebdo zwiększyły się środki bezpieczeństwa. Okazuje się, że niewystarczająco, a przeprowadzenie ataku w miejscu gdzie są tłumy jest nadal bardzo proste - mówi Coulon.
Wyrazy współczucia Francuzom przekazał w piątek prezydent Andrzej Duda, premier Beata Szydło złożyła kwiaty pod konsulatem w Krakowie, a Hanna Gronkiewicz-Waltz zadeklarowała, że warszawski Pałac Kultury i Nauki będzie podświetlony we francuskich barwach.
To ważne symbole - mówi Jean-Alexandre Coulon.
- To bardzo ważne, że docierają do nas głosy wsparcia. Nie tylko politycy z różnych krajów składają wyrazy współczucia, do mnie też piszą znajomi na portalach społecznościowych. To daje nam poczucie jedności - komentuje Coulon.
Jean-Alexandre Coulon pochodzi z Lyonu, mieszka i pracuje w Szczecinie od kilku miesięcy.
Najgorsze jest to, że wśród terrorystów byli Francuzi - komentuje zamach w Paryżu Raymond Andre Le Roch, który mieszka w Szczecinie. Francja jest przerażona tym co się stało.
- Smutek i złość. To jest straszne. Dzwoniłem przed chwilą do Paryża, do znajomych i przyjaciół i pytałem jak jest. Rodzice są przestraszeni. W Polsce mamy spokój - mówi Le Roch.
Seria piątkowych zamachów w Paryżu to najbardziej krwawy akt terroru w Europie od ponad dekady. W 2004 roku w madryckim metrze zginęło 191 osób.
- To był dla mnie wielki szok. Przez całą noc oglądałem telewizję i śledziłem ciągle zwiększające się dane o martwych i rannych. Nie wiem czy to najgorszy dzień w historii Francji, ale na pewno najbardziej dramatyczny od dawna - komentuje Coulon.
Jean-Alexandre Coulon przypomina, że po styczniowym ataku na redakcję Charlie Hebdo w Paryżu, Francja wzmocniła kontrolę m.in. w portach promowych - ale to nie wystarcza.
- Nie umiem stwierdzić czy francuskie władze mają pomysł jak zatrzymać terroryzm. Bojownicy są bardzo zdeterminowani. Wydawało się, że po ataku na redakcję Charlie Hebdo zwiększyły się środki bezpieczeństwa. Okazuje się, że niewystarczająco, a przeprowadzenie ataku w miejscu gdzie są tłumy jest nadal bardzo proste - mówi Coulon.
Wyrazy współczucia Francuzom przekazał w piątek prezydent Andrzej Duda, premier Beata Szydło złożyła kwiaty pod konsulatem w Krakowie, a Hanna Gronkiewicz-Waltz zadeklarowała, że warszawski Pałac Kultury i Nauki będzie podświetlony we francuskich barwach.
To ważne symbole - mówi Jean-Alexandre Coulon.
- To bardzo ważne, że docierają do nas głosy wsparcia. Nie tylko politycy z różnych krajów składają wyrazy współczucia, do mnie też piszą znajomi na portalach społecznościowych. To daje nam poczucie jedności - komentuje Coulon.
Jean-Alexandre Coulon pochodzi z Lyonu, mieszka i pracuje w Szczecinie od kilku miesięcy.
Najgorsze jest to, że wśród terrorystów byli Francuzi - komentuje zamach w Paryżu Raymond Andre Le Roch, który mieszka w Szczecinie. Francja jest przerażona tym co się stało.
- Smutek i złość. To jest straszne. Dzwoniłem przed chwilą do Paryża, do znajomych i przyjaciół i pytałem jak jest. Rodzice są przestraszeni. W Polsce mamy spokój - mówi Le Roch.
Seria piątkowych zamachów w Paryżu to najbardziej krwawy akt terroru w Europie od ponad dekady. W 2004 roku w madryckim metrze zginęło 191 osób.
Jak mówi Jean-Alexandre Coulon, Francuzi wierzyli, że po styczniowym zamachu w redakcji tygodnika Charlie Hebdo - terror się nie powtórzy.
Jean-Alexandre Coulon przypomina, że po styczniowym ataku na redakcję Charlie Hebdo w Paryżu, Francja wzmocniła kontrolę m.in. w portach promowych - ale to nie wystarcza.