Naczelna Izba Lekarska domaga się wyjaśnień, prokuratura prowadzi śledztwo, a NFZ przeprowadza doraźną kontrolę - to po tragedii, do jakiej doszło w białogardzkim szpitalu. W poniedziałek, w czwartej dobie dyżuru, zmarła anestezjolog. Znaleziono ją w pokoju lekarskim.
Kontrolerzy Narodowego Funduszu Zdrowia pojechali na miejsce w poniedziałek, aby sprawdzić czy pacjenci mają zapewnioną opiekę anestezjologiczną. Na miejscu jest karda medyczna. Fundusz zalecił wykazywanie w specjalnym systemie informatycznym oraz na piśmie zmian w grafiku.
Lekarka pochodziła z Łodzi. W poniedziałek wieczorem pracownicy szpitala znaleźli kobietę martwą w dyżurce. Pracowała cztery doby z rzędu.
- Pani doktor wykonywała pracę w bardzo skondensowanym czasie, potem wracała do siebie do domu. Firma nie złamała żadnych przepisów i jest to zgodne z przepisami obowiązującymi w przypadku działalności gospodarczej. Nie mamy prawa normować tego czasu - wyjaśnia rzecznik szpitala Witold Jajszczok.
Funkcjonariusze przesłuchują świadków, między innymi pracowników szpitala, i wyjaśniają przyczyny śmierci kobiety. Sprawdzają też ile godzin spędzała w pracy. - Dopiero po przeprowadzeniu sekcji zwłok będzie można coś więcej w tej sprawie powiedzieć. Wyniki sekcji wskażą nam kierunek postępowania - mówi Joanna Brzezińska z Prokuratury Rejonowej w Białogardzie.
Okręgowa Inspekcja Pracy w Szczecinie nie otrzymała zgłoszenia o tej sprawie. Obecnie w szpitalu jest nowy anestezjolog.
Naczelna Izba Lekarska domaga się od szpitala wyjaśnień przyczyny tragedii. Wystosowała do placówki pismo w tej sprawie.
Szpital od miesięcy zmaga się z problemami. 1 sierpnia został zamknięty Oddział Intensywnej Opieki Medycznej, bo odeszli lekarze. Placówka ma 15 milionów złotych długu. W styczniu, przez problemy finansowe, szpital przejęła od powiatu spółka Centrum Dializa z Sosnowca.
Lekarka pochodziła z Łodzi. W poniedziałek wieczorem pracownicy szpitala znaleźli kobietę martwą w dyżurce. Pracowała cztery doby z rzędu.
- Pani doktor wykonywała pracę w bardzo skondensowanym czasie, potem wracała do siebie do domu. Firma nie złamała żadnych przepisów i jest to zgodne z przepisami obowiązującymi w przypadku działalności gospodarczej. Nie mamy prawa normować tego czasu - wyjaśnia rzecznik szpitala Witold Jajszczok.
Funkcjonariusze przesłuchują świadków, między innymi pracowników szpitala, i wyjaśniają przyczyny śmierci kobiety. Sprawdzają też ile godzin spędzała w pracy. - Dopiero po przeprowadzeniu sekcji zwłok będzie można coś więcej w tej sprawie powiedzieć. Wyniki sekcji wskażą nam kierunek postępowania - mówi Joanna Brzezińska z Prokuratury Rejonowej w Białogardzie.
Okręgowa Inspekcja Pracy w Szczecinie nie otrzymała zgłoszenia o tej sprawie. Obecnie w szpitalu jest nowy anestezjolog.
Naczelna Izba Lekarska domaga się od szpitala wyjaśnień przyczyny tragedii. Wystosowała do placówki pismo w tej sprawie.
Szpital od miesięcy zmaga się z problemami. 1 sierpnia został zamknięty Oddział Intensywnej Opieki Medycznej, bo odeszli lekarze. Placówka ma 15 milionów złotych długu. W styczniu, przez problemy finansowe, szpital przejęła od powiatu spółka Centrum Dializa z Sosnowca.