Wyniki badań sekcji zwłok wykonane w Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie wykazały, że lekarka, która zmarła w czwartej dobie dyżuru w białogardzkim szpitalu, przez dłuższy czas zażywała leki.
Informacja o tym, że kobieta zażywała leki, jest bardzo istotna, bo wpływa na bieg śledztwa - mówi Ryszard Gąsiorowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
- Śledztwo prokuratury białogardzkiej prowadzone jest w sprawie ewentualnego spowodowania zgonu pani doktor przez inne osoby. Rozstrzygnięcie może nastąpić dopiero w sytuacji, gdy ustalimy przyczynę zgonu i co go spowodowało - tłumaczy Gąsiorowski.
Prokuratura nie zakończy śledztwa, dopóki nie pozna przyczyny śmierci. Kobieta pełniła długie dyżury nie tylko w białogardzkim szpitalu, ale także w Opatowie, gdzie pracowała na dyżurze 96 godzin z rzędu.
Być może postępowanie zakończy się w przyszłym miesiącu.
Kobieta zmarła w czwartej dobie dyżuru latem tego roku. O sprawie zrobiło się głośno w całej Polsce. Środowiska medyczne domagały się zmian w przepisach prawa pracy. Kontrole w szpitalach należących do "Centrum Dializa" z Sosnowca wszczął NFZ, Państwowa Inspekcja Pracy i prokuratura.