Zamiast Radia Szczecin - zmilitaryzowana "jednostka wojskowa Radio Szczecin" i żołnierze z bronią na korytarzu. Tak wprowadzenie stanu wojennego w Polsce wspomina represjonowany dziennikarz naszej rozgłośni Janusz Wachowicz.
Janusz Wachowicz od razu zaangażował się w tworzenie wolnych związków zawodowych w Radiu Szczecin. Po wprowadzeniu stanu wojennego nie przeszedł weryfikacji.
- Przede wszystkim głównym pytaniem było jaki jest mój stosunek do tej wrogiej Polsce Solidarności. Powiedziałem, że Solidarność to jest moja organizacja, ja się z nią w pełni utożsamiam. Wiedziałem, że nigdzie w mediach nie mam szans otrzymać pracy - mówi Wachowicz.
Janusza Wachowicza nie tylko zwolniono z pracy, ale dostał "wilczy bilet". Chociaż był inżynierem, poszukiwanym na rynku pracy, dzięki "uprzejmości" służby bezpieczeństwa, nikt nie chciał go zatrudnić. Ostatecznie znalazł etat w Płotach. Do 1989 roku robił chodaki.