Zachodniopomorskie Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe znalazło się poza centralnymi strukturami. Stowarzyszenie ratowników pracujących na Pomorzu Zachodnim zostało wykreślone z listy wojewódzkich jednostek, bo nie zapłaciło kilkunastu tysięcy złotych składek.
- Nie zniknie on jednak z plaż w trwającym sezonie - zapewniał w programie "Radio Szczecin na Wieczór" Paweł Błasiak, wiceprezes Zarządu Głównego WOPR. - Poruszona była kwestia pozostawienia sprzętu do dyspozycji zarządu głównego, np. gdzie jest i czy jest ubezpieczony, bo tej informacji nie mamy od dłuższego czasu. Sprzęt jest własnością WOPR-u. My za niego odpowiadamy, chociażby przed ubezpieczycielem.
Tomasz Zalewski, prezes zachodniopomorskiego WOPR-u dodawał, że spór nie wpłynie na bezpieczeństwo wypoczywających na plażach ani na pracę samych ratowników.
- Wszystko funkcjonuje normalnie. Chciałbym też uspokoić ratowników, bo spór z władzami centralnymi nie wpływa na nasze bieżące, codzienne działanie - mówił Zalewski.
Regionalne WOPR tłumaczy, że nie zapłaci centrali kilkunastu tysięcy złotych, bo pieniądze zostały przeznaczone na reprezentowanie Polski za granicą. Zarząd Główny odbija piłeczkę wyjaśniając, że według zasad, udział ratowników w międzynarodowych imprezach opłacają regionalne ośrodki WOPR.
W tym sezonie na Pomorzu Zachodnim bezpieczeństwa na 95 plażach strzeże około 500 ratowników Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.