Trzy mieszkania w kamienicy przy ulicy Gdyńskiej w Szczecinie, w której w czwartek doszło do wybuchu gazu, zostały dopuszczone do użytku - taką decyzję podjął nadzór budowlany. Dwie rodziny już wróciły do domu. Pozostałych dziewięć lokali na razie nie może być użytkowanych.
Tylko jedna rodzina spędziła noc z czwartku na piątek w mieszkaniu tymczasowym z zasobów miasta. Pozostałe znalazły schronienie u bliskich. W piątek pięć rodzin ma dopełnić formalności, by na kolejne kilka tygodni otrzymać lokal tymczasowy.
Jak się okazuje, stan mieszkań oferowanych przez Zarząd Budynków i Lokali Komunalnych nie zawsze spełniał wszystkie oczekiwania. Jednej z mieszkanek zaoferowano na przykład lokal bez prądu.
Nadzór budowlany zdecydował, że cała klatka, w której doszło do eksplozji jest wyłączona z użytku i już nie można do niej wchodzić. Do mieszkań nie mogą też wrócić lokatorzy jednego pionu sąsiedniej klatki. W piątek rano część mieszkańców, w towarzystwie strażaków i kaskach na głowach mogła wejść i zabrać najpotrzebniejsze rzeczy. Tak zrobił między innymi Filip Świeży.
- Myślę, że jeszcze przez długi czas nie wrócimy do naszych mieszkań. Mieszkania na parterze i pierwszym piętrze w ogóle nie są zniszczone, poza drzwiami wejściowymi, które wyleciały w całej klatce. Natomiast nasze mieszkanie i sąsiadki są poważnie uszkodzone i sami nie wiemy, czy kiedykolwiek wrócimy do tego lokalu - powiedział pan Filip.
Lokatorzy mogą też liczyć na pomoc finansową. Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie przeprowadzają teraz wywiady środowiskowe i zbierają wszystkie potrzebne dokumenty, by wypłacać pieniądze. Zapomogi trafią do mieszkańców w przyszłym tygodniu, najprawdopodobniej już w poniedziałek.
Do wybuchu w kamienicy na Niebuszewie doszło w czwartek o godzinie 5. Po pierwszych oględzinach nadzór budowlany podjął decyzję, że 12 mieszkań nie może być użytkowanych. Wieczorem ta decyzja się zmieniła.
W eksplozji poszkodowana została jedna osoba. To lokatorka mieszkania,w którym doszło do wybuchu. 40-latka trafiła do Zachodniopomorskiego Centrum Leczenia Ciężkich Oparzeń i Chirurgii Plastycznej w Gryficach. Ma poparzone 60 procent ciała. Jej stan jest krytyczny. Utrzymywana jest w śpiączce farmakologicznej. Pozostałym lokatorom kamienicy nic się nie stało.
Jak się okazuje, stan mieszkań oferowanych przez Zarząd Budynków i Lokali Komunalnych nie zawsze spełniał wszystkie oczekiwania. Jednej z mieszkanek zaoferowano na przykład lokal bez prądu.
Nadzór budowlany zdecydował, że cała klatka, w której doszło do eksplozji jest wyłączona z użytku i już nie można do niej wchodzić. Do mieszkań nie mogą też wrócić lokatorzy jednego pionu sąsiedniej klatki. W piątek rano część mieszkańców, w towarzystwie strażaków i kaskach na głowach mogła wejść i zabrać najpotrzebniejsze rzeczy. Tak zrobił między innymi Filip Świeży.
- Myślę, że jeszcze przez długi czas nie wrócimy do naszych mieszkań. Mieszkania na parterze i pierwszym piętrze w ogóle nie są zniszczone, poza drzwiami wejściowymi, które wyleciały w całej klatce. Natomiast nasze mieszkanie i sąsiadki są poważnie uszkodzone i sami nie wiemy, czy kiedykolwiek wrócimy do tego lokalu - powiedział pan Filip.
Lokatorzy mogą też liczyć na pomoc finansową. Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie przeprowadzają teraz wywiady środowiskowe i zbierają wszystkie potrzebne dokumenty, by wypłacać pieniądze. Zapomogi trafią do mieszkańców w przyszłym tygodniu, najprawdopodobniej już w poniedziałek.
Do wybuchu w kamienicy na Niebuszewie doszło w czwartek o godzinie 5. Po pierwszych oględzinach nadzór budowlany podjął decyzję, że 12 mieszkań nie może być użytkowanych. Wieczorem ta decyzja się zmieniła.
W eksplozji poszkodowana została jedna osoba. To lokatorka mieszkania,w którym doszło do wybuchu. 40-latka trafiła do Zachodniopomorskiego Centrum Leczenia Ciężkich Oparzeń i Chirurgii Plastycznej w Gryficach. Ma poparzone 60 procent ciała. Jej stan jest krytyczny. Utrzymywana jest w śpiączce farmakologicznej. Pozostałym lokatorom kamienicy nic się nie stało.