Zgodę na zatrzymanie i tymczasowy areszt dla posła Stanisława Gawłowskiego, szefa zachodniopomorskiej Platformy Obywatelskiej, ma głosować w czwartek Sejm. Dyskusja na ten temat, na sali plenarnej, odbyła się na zakończenie ostatniego marcowego posiedzenia izby. Wniosek prokuratury zostanie rozpatrzony w wieczornym bloku głosowań.
Pod koniec grudnia ubiegłego roku funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego przeszukali warszawskie mieszkanie polityka i jego dom w Koszalinie.
Przeszukanie, zlecone przez Zachodniopomorski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie, było efektem trwającego od czerwca 2013 roku śledztwa w sprawie tak zwanej afery melioracyjnej. Dotyczy ono nieprawidłowości przy realizacji co najmniej 105 inwestycji o wartości kilkuset milionów złotych. Inwestycje były zlecane przez Zachodniopomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie. Śledczy podejrzewają, że poseł PO brał łapówki. Według prokuratury, miał między innymi otrzymać 170 tysięcy złotych za ustawienie przetargu w Zarządzie Melioracji. Gawłowski twierdzi, że jest niewinny.
Za wyrażeniem zgody na zatrzymanie Stanisława Gawłowskiego oraz jego tymczasowy areszt głosowała w marcu sejmowa komisja regulaminowa spraw poselskich i immunitetowych. - Obawa matactwa, jak i waga czynu powoduje, że ten środek powinien, czy może być, zastosowany - tak decyzję uzasadniał wówczas przewodniczący komisji Włodzimierz Bernacki z PiS.
Poseł Gawłowski bronił się z sejmowej mównicy twierdząc, że nie brał udziału w działaniach związanych z korupcją. - Kolejne zarzuty oparte są na pomówieniach, na kłamstwach oparty jest wniosek prokuratury o uchylenie mi immunitetu, zatrzymanie i areszt. Jestem gotowy pójść do sądu - mówił parlamentarzysta.
Stanisław Gawłowski zrzekł się immunitetu poselskiego 22 stycznia.
Przeszukanie, zlecone przez Zachodniopomorski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie, było efektem trwającego od czerwca 2013 roku śledztwa w sprawie tak zwanej afery melioracyjnej. Dotyczy ono nieprawidłowości przy realizacji co najmniej 105 inwestycji o wartości kilkuset milionów złotych. Inwestycje były zlecane przez Zachodniopomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie. Śledczy podejrzewają, że poseł PO brał łapówki. Według prokuratury, miał między innymi otrzymać 170 tysięcy złotych za ustawienie przetargu w Zarządzie Melioracji. Gawłowski twierdzi, że jest niewinny.
Za wyrażeniem zgody na zatrzymanie Stanisława Gawłowskiego oraz jego tymczasowy areszt głosowała w marcu sejmowa komisja regulaminowa spraw poselskich i immunitetowych. - Obawa matactwa, jak i waga czynu powoduje, że ten środek powinien, czy może być, zastosowany - tak decyzję uzasadniał wówczas przewodniczący komisji Włodzimierz Bernacki z PiS.
Poseł Gawłowski bronił się z sejmowej mównicy twierdząc, że nie brał udziału w działaniach związanych z korupcją. - Kolejne zarzuty oparte są na pomówieniach, na kłamstwach oparty jest wniosek prokuratury o uchylenie mi immunitetu, zatrzymanie i areszt. Jestem gotowy pójść do sądu - mówił parlamentarzysta.
Stanisław Gawłowski zrzekł się immunitetu poselskiego 22 stycznia.
Dodaj komentarz 2 komentarze
I dlatego powinno się rozpocząć debatę na temat zakresu obowiązywania immunitetów, bo jeśli naprawdę jest ktoś winny, to przez tak długi czas już dawno mógł zatrzeć ślady i zniszczyć dowody.
Co innego, gdy ktoś wypełnia obowiązki parlamentarne i w związku z tym został zatrzymany, a co innego, gdy ktoś podejmuje działania zmierzające do uzyskania prywatnych korzyści majątkowych i chroni go immunitet.
Z drugiej strony, winny zawsze mógłby się tłumaczyć, że to i tak nagonka polityczna, więc immunitet nie może być tarczą na wszystko.
Słychać tykanie zegarka ... przed wieczorną dyskusją.