- To dopiero początek, a już jest ciężko. To zupełnie nowe, trudne warunki - tak akcję gaszenia gigantycznego pożaru w Szwecji opisuje w rozmowie z Radiem Szczecin strażak z województwa zachodniopomorskiego. W piątek polscy strażacy wyjechali do Szwecji, by pomóc w walce z żywiołem, który z powodu wysokich temperatur trawi skandynawskie lasy.
Jak mówi jeden ze strażaków z naszego regionu, na podjęcie decyzji o wyjeździe była chwila. - Telefony od dowódców dostaliśmy dwie godziny przed wyjazdem. Był czas tylko na spakowanie się i przekazanie wiadomości rodzinie. Były łzy... ciężko tak zostawić żonę i dziecko - opowiada mężczyzna.
Jak dodaje, baza z namiotami jest kilkanaście kilometrów od miejsca pożaru. - Codziennie wozami podjeżdżamy tak blisko jak się da, ale nie da się zbyt blisko - opowiada strażak i przyznaje, że walka z żywiołem jest niezwykle skomplikowana i żmudna, a warunki są trudne. Jak mówi, wodę trzeba nosić ręcznie.
- Rano mieliśmy krótką odprawę, zabraliśmy mundury i wymianka - opowiada funkcjonariusz. - Tutaj nie dojedzie ciężarowy sprzęt, helikoptery też nie pomagają, więc idą tylko i wyłącznie ludzie. Pracę utrudnia teren. Jest dość ciężki. Nie pomaga też pogoda. Teraz jest jakieś 30 stopni Celsjusza. Cały czas jest wejście pod górę. Chodzimy z baniakami i wiadrami. Na obecnym punkcie jestem trzecią godzinę, przeszedłem około 10-15 kilometrów - dodaje strażak.
Polska wysłała do Szwecji prawie 140 funkcjonariuszy Państwowej Straży Pożarnej oraz 44 pojazdy. Akcja jest wstępnie zaplanowana na dwa tygodnie.
Jak dodaje, baza z namiotami jest kilkanaście kilometrów od miejsca pożaru. - Codziennie wozami podjeżdżamy tak blisko jak się da, ale nie da się zbyt blisko - opowiada strażak i przyznaje, że walka z żywiołem jest niezwykle skomplikowana i żmudna, a warunki są trudne. Jak mówi, wodę trzeba nosić ręcznie.
- Rano mieliśmy krótką odprawę, zabraliśmy mundury i wymianka - opowiada funkcjonariusz. - Tutaj nie dojedzie ciężarowy sprzęt, helikoptery też nie pomagają, więc idą tylko i wyłącznie ludzie. Pracę utrudnia teren. Jest dość ciężki. Nie pomaga też pogoda. Teraz jest jakieś 30 stopni Celsjusza. Cały czas jest wejście pod górę. Chodzimy z baniakami i wiadrami. Na obecnym punkcie jestem trzecią godzinę, przeszedłem około 10-15 kilometrów - dodaje strażak.
Polska wysłała do Szwecji prawie 140 funkcjonariuszy Państwowej Straży Pożarnej oraz 44 pojazdy. Akcja jest wstępnie zaplanowana na dwa tygodnie.