Wojtek Jakowiec był gangsterem w szczecińskiej grupie „Oczki". Roman Zięba przemytnikiem na Dalekim Wschodzie. Obaj przeszli głębokie nawrócenia. Teraz są Pielgrzymami Miłosierdzia i modlą się za grzechy swoje i całego świata.
Trzynastą pielgrzymkę odbyli idąc przez Stany Zjednoczone. Roman szedł z Zachodu na Wschód, Wojtek z Północy na Południe.
Roman Zięba, mówiąc o swoich intencjach tłumaczy, że w ten sposób dziękuje za własne nawrócenie i modli się za te kraje. - Za miejsca, gdzie jest wojna i gdzie jest deptana godność człowieka, gdzie jest niesprawiedliwość, gdzie potrzebna jest modlitwa nogami. Ta nasza pokorna, prosta modlitwa, gdzie nie ma słów, tylko prosta ofiara - mówi Roman Zięba.
Jak dodaje były gangster Roman Zięba, wielokrotnie musiał tłumaczyć miejscowym, dlaczego pielgrzymuje. - Gdy oni dostawali odpowiedź, że się modlę i że nie przyjechałem na zarobek do pracy, ale modlę się za Amerykę, to po pierwszym szoku, oni rozumieli, że to nie jest ani survival, ani turystyka ekstremalna, bicie rekordu, rodzaj ekstremalnych doświadczeń do jakiejś książki, ale to droga duchowa, modlitwa, ofiara. Wtedy nie tylko pomagali, ale chcieli też być częścią tej drogi, chcieli włączyć się w to tak, żeby zostawić jakiś ślad, coś od siebie dać.
Łącznie pielgrzymi przebyli 10 tysięcy kilometrów. Zajęło im to około pół roku.
Roman Zięba, mówiąc o swoich intencjach tłumaczy, że w ten sposób dziękuje za własne nawrócenie i modli się za te kraje. - Za miejsca, gdzie jest wojna i gdzie jest deptana godność człowieka, gdzie jest niesprawiedliwość, gdzie potrzebna jest modlitwa nogami. Ta nasza pokorna, prosta modlitwa, gdzie nie ma słów, tylko prosta ofiara - mówi Roman Zięba.
Jak dodaje były gangster Roman Zięba, wielokrotnie musiał tłumaczyć miejscowym, dlaczego pielgrzymuje. - Gdy oni dostawali odpowiedź, że się modlę i że nie przyjechałem na zarobek do pracy, ale modlę się za Amerykę, to po pierwszym szoku, oni rozumieli, że to nie jest ani survival, ani turystyka ekstremalna, bicie rekordu, rodzaj ekstremalnych doświadczeń do jakiejś książki, ale to droga duchowa, modlitwa, ofiara. Wtedy nie tylko pomagali, ale chcieli też być częścią tej drogi, chcieli włączyć się w to tak, żeby zostawić jakiś ślad, coś od siebie dać.
Łącznie pielgrzymi przebyli 10 tysięcy kilometrów. Zajęło im to około pół roku.