Nauczyciele, którzy wezmą udział w zapowiadanym na 8 kwietnia strajku nie otrzymają wynagrodzenia za czas protestu. Taką informację przekazano w środę radnym Komisji do spraw Edukacji Rady Miasta.
- Prezydent musi kierować się regulacjami prawnymi, jakie są. Organizator strajku bierze na siebie ciężar kosztów tegoż. Formalnie nie ma szans na to, że dostaną wynagrodzenie. Jeżeli nie będzie egzaminu, to za czas egzaminu, który się nie odbył, nikt nie zapłaci - mówi wiceprzewodniczący komisji Bazyli Baran.
Wyznacznikiem oceny stanu prawnego w tym zakresie jest ustawa o sporach zbiorowych
- mówi dyrektor Wydziału Oświaty Urzędu Miasta Lidia Rogaś. - Ustawa wyraźnie wskazuje, że za okres strajku pracodawca odprowadza jedynie składki typu emerytalna, zdrowotna, natomiast wynagrodzenia się nie wypłaca. Moim zdaniem taki jest stan prawny.
W ocenie Rogaś nauczyciele biorący udział w strajku będą mieli obowiązek przebywania w szkole osiem godzin dziennie. I to bez względu na to ile lekcji przewiduje danego dnia plan zajęć strajkującego nauczyciela.
Wyznacznikiem oceny stanu prawnego w tym zakresie jest ustawa o sporach zbiorowych
- mówi dyrektor Wydziału Oświaty Urzędu Miasta Lidia Rogaś. - Ustawa wyraźnie wskazuje, że za okres strajku pracodawca odprowadza jedynie składki typu emerytalna, zdrowotna, natomiast wynagrodzenia się nie wypłaca. Moim zdaniem taki jest stan prawny.
W ocenie Rogaś nauczyciele biorący udział w strajku będą mieli obowiązek przebywania w szkole osiem godzin dziennie. I to bez względu na to ile lekcji przewiduje danego dnia plan zajęć strajkującego nauczyciela.
- Prezydent musi kierować się regulacjami prawnymi, jakie są - mówi wiceprzewodniczący komisji Bazyli Baran.
Dodaj komentarz 3 komentarze
Władza idzie na ostro
Zamiast negocjować - straszą i szantażują.
Kolejny krok, to zatrudnienie łamistrajków?.
Brakuje tylko chrześcijańskiego "niech jadą"
I bardzo dobrze. Szkoda, że nie zażądali od razu podwyżki o dwa, albo trzy tysiące, tylko o jeden. Kto dostaje podwyżki o tysiąc złotych? To są niepoważne, upolitycznione żądania. Kodziarz Sławomir Broniarz, prezes ZNP, ten co najpierw protestował przeciwko utworzeniu gimnazjów, a jak PiS je likwidował, to protestował przeciwko ich likwidacji, też nie protestował jak PO przez pięć lat zamroziło nauczycielom zarobki. Obudził się oczywiście teraz, kiedy PiS już podniósł zarobki nauczycieli o 16%.
Prezes ZNP, Sławomir Brodniarz, powinien się zastanowić czy chce naprawdę poprawić sytuację nauczycieli, czy chce udzielać politycznej pomocy. O ile pensja dla nauczyciela może faktycznie nie jest wysoka, to nauczycielki (a tych jest zdecydowana większość) mają się bardzo dobrze.