W ciągu ostatnich dni stawki frachtowe dla statków, które przewożą zboża, wzrosły nawet o 40 procent.
Masowce Polskiej Żeglugi Morskiej korzystają z tej sytuacji i transportują je głównie z Ameryki Południowej do Europy i krajów arabskich - mówi Krzysztof Gogol z PŻM.
- To jest naturalna rzecz. Ponieważ w czasach głębokiego kryzysu wiadomo, że ludzie muszą przede wszystkim mieć co jeść. A tutaj dominuje zboże. Korzysta na tym Polska Żegluga Morska, ponieważ mamy statki o nośności od 20 do 40 tysięcy ton. I to są takie typowe jednostki dedykowane przewozom zbóż - mówi Gogol.
Po zimowej przerwie otwarte zostały też Wielkie Jeziora Amerykańskie. To kolejne miejsce skąd statki PŻM będą transportować zboża.
- To jest potężny rynek, na którym Polska Żegluga Morska jest drugim graczem wśród światowych armatorów, jeśli chodzi o liczbę statków. No i oczywiście będziemy z tego korzystać. Będziemy przewozić amerykańskie i kanadyjskie zboże głównie do Europy - mówi Gogol.
Najwięcej na kryzysie związanym z epidemią koronawirusa stracili armatorzy statków wycieczkowych, ale takich Polska nie ma.
- To jest naturalna rzecz. Ponieważ w czasach głębokiego kryzysu wiadomo, że ludzie muszą przede wszystkim mieć co jeść. A tutaj dominuje zboże. Korzysta na tym Polska Żegluga Morska, ponieważ mamy statki o nośności od 20 do 40 tysięcy ton. I to są takie typowe jednostki dedykowane przewozom zbóż - mówi Gogol.
Po zimowej przerwie otwarte zostały też Wielkie Jeziora Amerykańskie. To kolejne miejsce skąd statki PŻM będą transportować zboża.
- To jest potężny rynek, na którym Polska Żegluga Morska jest drugim graczem wśród światowych armatorów, jeśli chodzi o liczbę statków. No i oczywiście będziemy z tego korzystać. Będziemy przewozić amerykańskie i kanadyjskie zboże głównie do Europy - mówi Gogol.
Najwięcej na kryzysie związanym z epidemią koronawirusa stracili armatorzy statków wycieczkowych, ale takich Polska nie ma.