Proces jest niezwykle ciekawy, sąd musi sobie poradzić z nowym zjawiskiem jakim są patoyoutuberzy, ale nie jest to proces, który będzie lekcją dla innych twórców internetowych - tak sprawę Łukasza W. Kamerzysty komentuje jego obrońca Marek Mikołajczyk.
To pierwsza taka sprawa, w której sąd karny zajmuje się patologią w Internecie - mówi Mikołaczyk. I dodaje, że porażająca jest skala tego ilu widzów film "Kamerzysty" przyciągnął: - Jeśli pani dołoży do tego fakt, że jest to młodzież, a właściwie dzieci w wieku 9-12 lat, bo to jest mniej więcej ta grupa i ten przedział wiekowy do jakiego był kierowany przekaz tych szokujących rzeczy. Nie możemy przejść obok tego obojętnie, że jest to zjawisko społeczne. Pozostaje tylko pytanie, jakimi metodami walczyć z tym zjawiskiem.
- To nie jest pokazowy proces, którzy będzie przestrogą dla innych patoyoutuberów - komentował dalej Mikołajczyk.
- Pokazowy byłby wówczas, gdyby była pełna jasność rozprawy i gdyby opinia publiczna oraz osoby, które są zainteresowane przebiegiem tego procesu mogły zorientować się jak to faktycznie było, jak wyglądało kręcenie tego filmu, jakie było nastawienie osób uczestniczących w tym filmie itd. Natomiast suchy przekaz - "Kamerzysta" został skazany na taką i taką karę, albo że został uniewinniony niczego w tej sprawie nie załatwia - dodał Mikołajczyk.
Sąd zdecydował, że "Kamerzysta" ma zakaz opuszczania kraju, dozór policyjny, wcześniej wpłacił 100 tysięcy złotych poręczenia. Decyzja nie jest prawomocna, może zostać zaskarżona przez prokuraturę.
"Kamerzysta" razem z Wiolettą K. i Adrianem S. odpowiada za znęcanie się nad osobą nieporadną ze względu na stan psychiczny.
Taki zarzut postawił im prokurator, po tym jak w sieci opublikowali kontrowersyjny film, w którym poniżają niepełnosprawnego chłopaka. Kazali mu m.in. wykonywać upokarzające zadania za pieniądze, miał on m.in. zjeść kocie odchody. Grozi im do 8 lat więzienia. Kolejna rozprawa zaplanowana jest na listopad.