- Te osoby przyjeżdżają tu bez miejsca, w którym mogłyby znaleźć bezpieczeństwo, odpoczynek. Muszą zarejestrować się i uzyskać informacje, tworząc taki punkt, dajemy im możliwość pozostawienia dzieci w bezpiecznym miejscu z profesjonalną kadrą i profesjonalnymi wychowawcami - podkreśla Muchowska.
- Młodsi bawią się, starsi uczą się teraz liter. Dla nas nie jest to trudne, bo my mieliśmy już takie doświadczenia - opowiada Iwanna Katrydż, która pracuje z dziećmi i do Stargardu przed wojną uciekła z Charkowa.
Obecnie w tzw. punkcie wsparcia dziennego dla uchodźców są trzy opiekunki - Polka i dwie Ukrainki. Pod opieką mają 30 dzieci od 2 do 6 lat.