Posłanka Nowej Lewicy Małgorzata Prokop-Paczkowska uczestnicząca w marszu Koalicji Obywatelskiej przekonuje, że "celem jest pokazanie niezgody na Polskę PiS-u i Ziobry". - To jest Polska nienawidząca ludzi, to jest Polska, która dała ludziom trochę pieniędzy do kieszeni, ale za to każe nam płacić naszą wolnością osobistą - powiedziała Prokop-Paczkowska.
Mateusz Wagemann z Suwerennej Polski podkreślał, że nie jest to "marsz sprzeciwu", tylko kampanijne zagranie na wyeliminowanie konkurencji po stronie opozycji. - On ma na celu przejęcie przez Koalicję Obywatelską znacznej części elektoratu pozostałych partii opozycyjnych. Krótko mówiąc, Donald Tusk tym marszem konsoliduje swoich wyborców, chce zabrać jeszcze część głosów - powiedział Wagemann.
Cezary Pakulski z Trzeciej Drogi nie czuje się zagrożony marszem, chociaż według sondaży, koalicja z PSL-em balansuje na granicy progu wyborczego. - Uważamy, że wybory wygrywa się nie tylko w Warszawie, nie tylko w Szczecinie, ale w Wieruszowie, Końskich, Stargardzie, Dobrej - powiedział Pakulski.
W tym samym czasie odbędzie się konwencja PiS w Katowicach. Poseł Artur Szałabawka mówi, że politycy PiS sprzeciwiają się nienawiści i chcą promować polskie wartości. - Jeszcze więcej o naszym programie. O tym, jak chcemy rozwijać nasz kraj, który jest coraz piękniejszy, coraz bardziej szanowany - podkreślał Szałabawka.
Iwona Maliszewska z Bezpartyjnych Samorządowców liczy na porozumienie ponad podziałami. - Nie wyrażam zgody na świat, w którym nie można porozmawiać w domu o polityce - dodała Maliszewska.
Wybory parlamentarne i referendum odbędą się 15 października.