Pochodzący ze Szczecina himalaista Waldemar Kowalewski, poszkodowany w piątek w wyniku zejścia lawiny w Karakorum, będzie musiał pozostać w bazie pod szczytem co najmniej do wtorku.
- Helikopter nie poleci, bo tam kolega z Pakistanu koordynuje tą całą akcję. Był na tym helipadzie, czyli w lotnisku helikopterów i czekali na wylot, ale niestety, pogoda była nielotna i musieli odwołać akcję. Czekamy na wtorek - poinformował członek szczecińskiego Klubu Wysokogórskiego Krystian Kostecki.
Kostecki dodaje, że nadal nie są znane obrażenia, jakich doznał Waldemar Kowalewski.
- Będzie jakaś doraźna pomoc medyczna, być może później transport do Islamabadu. Zobaczymy, jakie są obrażenia, bo pewnie jakiś lekarz będzie musiał go obejrzeć. Nie ma tam profesjonalnej obsługi medycznej, więc w szpitalu się dowiemy, jakie są obrażenia - dodał.
Lawina po obfitych opadach śniegu miała zejść na wysokości około 6 700 metrów, gdy Waldemar Kowalewski schodził z wysokości około 7 tysięcy metrów.
Edycja tekstu: Jacek Rujna
- Helikopter nie poleci, bo tam kolega z Pakistanu koordynuje tą całą akcję. Był na tym helipadzie, czyli w lotnisku helikopterów i czekali na wylot, ale niestety, pogoda była nielotna i musieli odwołać akcję. Czekamy na wtorek - powiedział.
- Będzie jakaś doraźna pomoc medyczna, być może później transport do Islamabadu. Zobaczymy, jakie są obrażenia, bo pewnie jakiś lekarz będzie musiał go obejrzeć. Nie ma tam profesjonalnej obsługi medycznej, więc w szpitalu się dowiemy, jakie są obrażenia - dodał.


Radio Szczecin
